Child 44 (2015)
Daniel Espinosa miał wszystko, by uczynić z "Systemu" intensywny, klimatyczny thriller kryminalny rozgrywający się w interesującej scenografii absolutnego zamordyzmu totalitarnego. Niestety nie potrafił tchnąć w te elementy życia, nie wyszedł poza proste konotacje i ładne, lecz nic nieznaczące scenki rodzajowe.
"System" ma strukturę piętrową. Podstawę stanowi wątek kryminalny, czyli morderstwa chłopców. Problem polega na tym, że wątku tego w filmie praktycznie nie ma. Są tylko trupy dzieci, po czym następuje jedna rozmowa w samochodzie i już de facto jest po sprawie. Drugi poziom stanowią realia stalinowskiego państwa opresyjnego. Scen ilustrujących schizoidalny system jest całkiem sporo, ale co z tego, skoro większość z nich jest autystyczna i nie niesie za sobą żadnej myśli czy emocji. Po prostu są i nic więcej. Trzecim poziomem jest wątek miłosny. Potencjalnie mógł on stanowić najlepszy element filmu, bo też został nieźle pomyślany. Ale również i ten wątek został przez Espinosę potraktowany mechanicznie. Zmieniający się kształt relacji jest ordynarnie wyłożony, ale też w innym przypadku w ogóle nie dałoby się go zauważyć.
Nie zawiódł za to Tom Hardy. Myślałem, że jego fałszywy akcent będzie mi przeszkadzał, ale o dziwo dość szybko do niego przywykłem. Hardy skutecznie broni się przed wciśnięciem go w bardzo wąskie ramy schematu fabularnego i choć nie dane było mu wzlecieć w przestworza artystycznego spełnienia, to mimo wszystko jego Leo jest postacią intrygującą.
Nie czytałem książki, więc nie mam zielonego pojęcia, ile z jest w tym filmie z Espinosy, a ile z autora literackiego pierwowzoru. "Systemem" jestem jednak rozczarowany i chyba po "Ofiarę 44" nie sięgnę.
Ocena: 4
"System" ma strukturę piętrową. Podstawę stanowi wątek kryminalny, czyli morderstwa chłopców. Problem polega na tym, że wątku tego w filmie praktycznie nie ma. Są tylko trupy dzieci, po czym następuje jedna rozmowa w samochodzie i już de facto jest po sprawie. Drugi poziom stanowią realia stalinowskiego państwa opresyjnego. Scen ilustrujących schizoidalny system jest całkiem sporo, ale co z tego, skoro większość z nich jest autystyczna i nie niesie za sobą żadnej myśli czy emocji. Po prostu są i nic więcej. Trzecim poziomem jest wątek miłosny. Potencjalnie mógł on stanowić najlepszy element filmu, bo też został nieźle pomyślany. Ale również i ten wątek został przez Espinosę potraktowany mechanicznie. Zmieniający się kształt relacji jest ordynarnie wyłożony, ale też w innym przypadku w ogóle nie dałoby się go zauważyć.
Nie zawiódł za to Tom Hardy. Myślałem, że jego fałszywy akcent będzie mi przeszkadzał, ale o dziwo dość szybko do niego przywykłem. Hardy skutecznie broni się przed wciśnięciem go w bardzo wąskie ramy schematu fabularnego i choć nie dane było mu wzlecieć w przestworza artystycznego spełnienia, to mimo wszystko jego Leo jest postacią intrygującą.
Nie czytałem książki, więc nie mam zielonego pojęcia, ile z jest w tym filmie z Espinosy, a ile z autora literackiego pierwowzoru. "Systemem" jestem jednak rozczarowany i chyba po "Ofiarę 44" nie sięgnę.
Ocena: 4
Widziałem zwiastun "Child 44" przed "Run all night" (na którego seans ostatecznie zdecydowałem się dzięki Tobie - dzięki! :). No i wracając do "Child 44" - to właśnie obawiam się, że cały ten zabieg z angielskim/rosyjskim będzie mi przeszkadzał. Ostatecznie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńteż bałem się akcentu, a okazało się, że są w tym filmie gorsze rzeczy
Usuńfajnie, że Run All Night Ci się spodobało :)