Der Kreis (2014)
O "W kręgu" słyszałem sporo w okresie przedoscarowym. Film był nagradzany, zewsząd dochodziły głosy zachwytu. Postanowiłem więc dać mu szansę. I jak to często bywa z hype'em, okazał się on mocno przesadzony.
"W kręgu" to dokument, którego bohaterami jest dwójka mężczyzn będących ze sobą od 60 lat. Spotkali się w latach 50., kiedy obaj znaleźli się właśnie w tytułowym "Kręgu" – gejowskiej organizacji skupionej wokół gazety pod tym samym tytułem. Film opowiada o początkach ich związku, który przypada na okres schyłkowy pisma i czasy narastającej nietolerancji społeczeństwa szwajcarskiego wobec homoseksualistów. Wspomnienia bohaterów przeplatane są fabularnymi wstawkami będącymi mniej lub bardziej fikcyjną wersją prawdziwych wydarzeń.
W sumie to mam kilka problemów z tym filmem. Najważniejszym jest jednak to, że film jest skierowany do tych osób, które na własnej skórze doświadczyły podobnych zdarzeń do tych pokazanych na ekranie (a w każdym razie takie sprawia wrażenie). Z tego też powodu "W kręgu" grzeszy podejściem typu: "jaki koń jest, każdy widzi". Wszystko jest tu traktowane hasłowo, w przekonaniu, że puste plamy każdy widz będzie w stanie wypełnić samodzielnie. A ponieważ historia prezentowana w filmie nie wybiega poza ramy banału i przewidywalności, wypełnienie pustych miejsc nie stanowi żadnego problemu. I to mnie rozczarowało. Chciałby dowiedzieć się więcej o piśmie i jego historii (zwłaszcza w czasach II wojny światowej). Po macoszemu potraktowana jest też historia dwójki głównych bohaterów. Kiedy pod koniec filmu jeden z nich powie, że trudno jest mu uwierzyć, że ich związek przetrwał, bo tyle przeszli, ja muszę przyjąć te słowa na wiarę, ponieważ w filmie nie ma na to żadnego potwierdzenia.
Nie zrobiły na mnie pozytywnego wrażenia również wstawki fabularne. Chwilami są niezręczne, bardziej pasując do taniej telenoweli niż do pełnokrwistego filmu kinowego. Nie przekonuje mnie zresztą sama idea mieszania dokumentu z fabułą. W tym filmie wygląda to po prostu tak, jakby to była forma efekciarskiego zwracania na siebie uwagi. Rekonstrukcje mogły być mniej rozbudowane, nie tak fabularne, a całość nic na tym by nie straciła, a może nawet zyskała.
Ocena: 5
"W kręgu" to dokument, którego bohaterami jest dwójka mężczyzn będących ze sobą od 60 lat. Spotkali się w latach 50., kiedy obaj znaleźli się właśnie w tytułowym "Kręgu" – gejowskiej organizacji skupionej wokół gazety pod tym samym tytułem. Film opowiada o początkach ich związku, który przypada na okres schyłkowy pisma i czasy narastającej nietolerancji społeczeństwa szwajcarskiego wobec homoseksualistów. Wspomnienia bohaterów przeplatane są fabularnymi wstawkami będącymi mniej lub bardziej fikcyjną wersją prawdziwych wydarzeń.
W sumie to mam kilka problemów z tym filmem. Najważniejszym jest jednak to, że film jest skierowany do tych osób, które na własnej skórze doświadczyły podobnych zdarzeń do tych pokazanych na ekranie (a w każdym razie takie sprawia wrażenie). Z tego też powodu "W kręgu" grzeszy podejściem typu: "jaki koń jest, każdy widzi". Wszystko jest tu traktowane hasłowo, w przekonaniu, że puste plamy każdy widz będzie w stanie wypełnić samodzielnie. A ponieważ historia prezentowana w filmie nie wybiega poza ramy banału i przewidywalności, wypełnienie pustych miejsc nie stanowi żadnego problemu. I to mnie rozczarowało. Chciałby dowiedzieć się więcej o piśmie i jego historii (zwłaszcza w czasach II wojny światowej). Po macoszemu potraktowana jest też historia dwójki głównych bohaterów. Kiedy pod koniec filmu jeden z nich powie, że trudno jest mu uwierzyć, że ich związek przetrwał, bo tyle przeszli, ja muszę przyjąć te słowa na wiarę, ponieważ w filmie nie ma na to żadnego potwierdzenia.
Nie zrobiły na mnie pozytywnego wrażenia również wstawki fabularne. Chwilami są niezręczne, bardziej pasując do taniej telenoweli niż do pełnokrwistego filmu kinowego. Nie przekonuje mnie zresztą sama idea mieszania dokumentu z fabułą. W tym filmie wygląda to po prostu tak, jakby to była forma efekciarskiego zwracania na siebie uwagi. Rekonstrukcje mogły być mniej rozbudowane, nie tak fabularne, a całość nic na tym by nie straciła, a może nawet zyskała.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz