Snitch (2013)
Po obejrzeniu "Infiltratora" zaczynam zastanawiać się, czy przypadkiem Stany Zjednoczone nie są już państwem policyjnym. Oczywiście nie w tym sensie, jak to jest w Syrii, Korei Północnej czy Chinach. System USA jest o wiele bardziej perfidny, ponieważ działa w sposób niewidoczny nawet dla obywateli. Amerykanie wierzą, że są wolni. Ale wystarczy, że trafi się na celownik Temidy, by okazało się, jak iluzoryczna jest to wiara. Bezwzględność prawa miała pomóc w zwalczaniu groźnych przestępców, a uderza przede wszystkim w maluczkich. Ale tym, co najciekawsze są wszystkie kruczki prawne, które czynią ze zwyczajnych ludzi współpracowników aparatu władzy. Zupełnie jak w czasach Stasi bliscy są zmuszeni do sypania znajomych, jeśli chcą ratować własną skórę lub muszą iść na ryzykowną współpracę, by chronić swoją rodzinę.
Ale "Infiltrator" oczywiście nie jest filmem badającym paradoksy systemu sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. To kino sensacyjne, historia ojca, który dla ratowania syna gotowy jest stanąć do walki z niebezpiecznym kartelem. Brzmi nieźle. Niestety rzeczywistość nie jest równie atrakcyjna. Obraz Rica Romana Waugha jest bowiem zbyt poważny, jak na kino sensacyjne, a jednocześnie niezbyt dopracowany artystycznie, by mógł być traktowany jako poważny dramat. Sprowadza to całość do poziomu przeciętnego telewizyjnego produkcyjniaka, którego jedynym wyróżnikiem jest obsada. Przewidywalna fabuła nie została wykorzystana przez reżysera w oryginalny sposób. Film wypada więc, jakby to był produkt powstający hurtowo na taśmie produkcyjnej fabryki sensacyjnych bibelotów. Dobrze przynajmniej, że nie spada poniżej poziomu przeciętności. Po twórcy "Skazańca" spodziewałem się jednak czegoś bardziej "mięsistego".
Ocena: 5
Ale "Infiltrator" oczywiście nie jest filmem badającym paradoksy systemu sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. To kino sensacyjne, historia ojca, który dla ratowania syna gotowy jest stanąć do walki z niebezpiecznym kartelem. Brzmi nieźle. Niestety rzeczywistość nie jest równie atrakcyjna. Obraz Rica Romana Waugha jest bowiem zbyt poważny, jak na kino sensacyjne, a jednocześnie niezbyt dopracowany artystycznie, by mógł być traktowany jako poważny dramat. Sprowadza to całość do poziomu przeciętnego telewizyjnego produkcyjniaka, którego jedynym wyróżnikiem jest obsada. Przewidywalna fabuła nie została wykorzystana przez reżysera w oryginalny sposób. Film wypada więc, jakby to był produkt powstający hurtowo na taśmie produkcyjnej fabryki sensacyjnych bibelotów. Dobrze przynajmniej, że nie spada poniżej poziomu przeciętności. Po twórcy "Skazańca" spodziewałem się jednak czegoś bardziej "mięsistego".
Ocena: 5
Mi się podobał. Skała wczuł się w rolę (może rzeczywiście spiął się jakby co najmniej chciał zawrócić asteroidę, ale w końcu chodziło o życie syna). Fabuła była przewidywalna. Jednak oglądało się miło, a na plus zapisałbym występ Jona Bernthala. On już ma wyraz twarzy jakby całe życie stał w bramie i rozprowadzał używki :) Ogólnie 7/10 :)
OdpowiedzUsuń