Our Idiot Brother (2011)

Ned na pierwszy rzut oka rzeczywiście może wyglądać na idiotę. Ale zarazem trudno mu tej postawy nie zazdrościć. Dzięki swej prostoduszności, otwartości, wierze w uniwersalność dobra posiada swoistą odporność na całe zło tego świata. Może trafić do więzienia, może zostać brutalnie porzucony przez dziewczynę (na ile brutalna może być pacyfistka), może być pozbawiony pracy, ale i tak wydaje się szczęśliwszy od trzech sióstr, z których każda na pozór ma lepiej ułożone od niego życia. Dla mnie Ned to oczywiście kosmita, ale w jego obcości jest coś uroczego i fascynującego (co jednak nie zmienia faktu, że mógłby sobie jedynie życzyć takiego brata, ale sam kimś takim nie chciałbym być).



"Nasz brat idiota" obejrzałem w ramach odkurzania filmów, które leżą u mnie od paru lat. Dlatego też przede wszystkim zwróciłem uwagę na to, jak mało "ant-manowo" wyglądał tutaj Paul Rudd. Przypomina raczej pluszowego misia, a nie męskiego herosa do zadań specjalnych. Sam film jest równie uroczy co Rudd. Ale nie zmienia to faktu, że jest to w sumie bardzo typowe kino niezależne z gwiazdorską obsadą. Ta struktura jest już zbyt skostniała i dlatego rzadko potrafi podbić moje serce. Niemniej jednak na poprawę nastroju "Nasz brat idiota" jest jak znalazł.

Ocena: 6

Komentarze

  1. Ja zapamiętałem to jako szczerą i sympatyczną rozrywkę. Lubie ten film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie gdybym obejrzał film w 2011 roku, też oceniałbym go wyżej. Mam problem nie tyle z tym konkretnym tytułem, ile z całym gatunkiem. Kiedyś amerykańskie kino niezależne należało do moich ulubionych. Problem polega na tym, że ja nie widzę żadnej ewolucji tego gatunku. Istnieją dwa, może trzy schematy fabularne, które są w kółko używane. Co gorsza przy użyciu tych samych aktorów. Dlatego też coraz trudniej przychodzi mi wykrzesać entuzjazm, skoro po raz "enty" Rudd, Banks, Jones i inni grają identycznych bohaterów.

      Usuń
    2. Hej! "Mandarynka" to przecież świeży powiew niezależności.

      Usuń
    3. I tak i nie. Oczywiście z punktu widzenia tego, co się teraz kręci, to jest to nowość. Ale dla mnie "Mandarynka" to film bardzo "retro". Przywodzi mi na myśl niezależne kino lat 90., pierwsze filmy Gusa Van Santa, Gregga Arakiego itp. Z tą różnicą, że tanie kamery (nie zawsze 35mm) zastąpione zostały komórką.

      Usuń
    4. Ten tytuł przypomniał mi jak wiele mam obejrzanych, a nie ocenionych filmów na Filmwebie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)