Zombeavers (2014)
W poprzednim poście po raz kolejny przyznałem się do tego, że lubię filmy robione praktycznie bez budżetu. Pustki w kasie często nie przekładają się na biedę na ekranie. Ale mam granice tolerancji. I niestety "Zombeavers" jest jednym z tych tytułów, które nie sprostały moim oczekiwaniom.
Mój problem z tym filmem polega na tym, że nie czuję w nim autentycznego funu. "Zombeavers" sprawia wrażenie podróbki pozaklasowych horrorów. Zamiast więc prawdziwego szaleństwa, zwariowanych pomysłów, sprośnych dowcipów i potopu bezguścia, dostałem rzeczy, które starają się to imitować. I miejscami nieźle im to wychodzi (scena na blacie kuchennym, ostatnia scena w łazience). Ale częściej jest to po prostu mechaniczne kreowanie scen, za którymi nie kryją się uczucia. "Zombeavers" wydało mi się przekombinowane, a przez to sztuczne. To zaś sprawiło, że całość zamiast mnie bawić, niestety nudziła. Kilka dobrych momentów to jednak za mało.
Szkoda, że najlepszą rzeczą w tym filmie, jest jego tytuł.
Ocena: 3
Mój problem z tym filmem polega na tym, że nie czuję w nim autentycznego funu. "Zombeavers" sprawia wrażenie podróbki pozaklasowych horrorów. Zamiast więc prawdziwego szaleństwa, zwariowanych pomysłów, sprośnych dowcipów i potopu bezguścia, dostałem rzeczy, które starają się to imitować. I miejscami nieźle im to wychodzi (scena na blacie kuchennym, ostatnia scena w łazience). Ale częściej jest to po prostu mechaniczne kreowanie scen, za którymi nie kryją się uczucia. "Zombeavers" wydało mi się przekombinowane, a przez to sztuczne. To zaś sprawiło, że całość zamiast mnie bawić, niestety nudziła. Kilka dobrych momentów to jednak za mało.
Szkoda, że najlepszą rzeczą w tym filmie, jest jego tytuł.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz