A Bigger Splash (2015)

Są filmy, którym nie potrzeba wiele, by stać się arcydziełami. "Nienasyceni" mogli znaleźć się w tym gronie. Niestety Luca Guadagnino uznał, że "niewiele" to w przypadku tego filmu zdecydowanie za mało i zaczął dodawać kolejne ozdobniki.



I tak jego zabawy obrazami wyrwały się spod kontroli. Zamiast więc uzupełniać przekaz filmu, wykoncypowane kadry stały się bytem autonomicznym, nowotworem złośliwym rozrastającym się na żywej tkance fabuły. Owszem, niektóre wizualne pomysły reżysera były świetne, ale większość była próbą przyszywania cekin do kożucha.

Guadagnino stracił też wyczucie co do korzystania z metafor i zaczął piętrzyć znaczeniowe analogie. Wprowadza więc kompletnie niepotrzebne wątki społeczne (brak perspektyw autochtonów, problem nielegalnych emigrantów), przez co czułem się tak, jakby reżyser próbował na siłę wcisnąć mi dodatkowe interpretacje tam, gdzie bogactwo znaczeń już i tak przyprawiało o zawrót głowy. Efekt tego jest taki, że z kina wyszedłem zirytowany i zawiedziony. "Nienasyconym" bliżej jest bowiem do "Melissy P." niźli do "Jestem miłością".

A przecież sami bohaterowie są niezwykle fascynujący. Podoba mi się ich fasetkowa konstrukcja. To, że są swoimi własnymi odbiciami, za którymi kryją swe poharatane dusze. Nikt w "Nienasyconych" nie jest tym, kim się jawi. Dzika Marianne, która daje się udomowić. Wygadany Harry, który za potokiem słów skrywa ból błędnych decyzji. Cichy Paul, w którego duszy szaleje burza. I twarda Penelope, której wnętrze jest miękkie jak ptasie mleczko. Już samo to by wystarczyłoby do stworzenia intrygującej opowieści. A przecież scenarzysta David Kajganich poszedł jeszcze dalej łącząc bohaterów przedziwną siecią zależności opartych na miłości i nienawiści. "Nienasyceni" to historia o panseksualistach, którzy jednak kochają nie prawdziwe osoby a jedynie ich odbicia. Czasem to wystarcza, czasem to za dużo, a czasem jest iluzją, samooszukiwaniem się.

Ten niezwykły scenariusz ożywa w równie niezwykły sposób za sprawą wspaniałych kreacji aktorskich. Brawura Fiennesa, magnetyzm Swinton, ostrość Johnson i powściągliwość Schoenaertsa wynoszą fabułę ponad przeciętność. I gdyby Guadagnino pozwolił wybrzmieć tekstowi, gdyby przyhamował swoje wizualne eksperymenty i nie zakopał gry aktorskiej pod niedorzeczną liczbą kadrów-bibelotów, "Nienasyceni" dorównaliby "Jestem miłością".

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)