De Ontmaagding van Eva van End (2012)

Jeden z aksjomatów filmowej rzeczywistości brzmi: skostniały układ może zostać naprawiony wyłącznie przez zewnętrzną siłę. Tą siłą jest zazwyczaj przybysz, czasem znany członkom układu, częściej jednak obcy. Jego kompletnie odmienne podejście do życia sprawia, że bohaterowie zostają wyrwani z bezpiecznej rutyny. Dotychczasowa konstrukcja zaczyna się chwiać w posadach, a kiedy w końcu upadnie, członkowie układu zostaną odnowieni, wzlatując niczym odrodzone Feniksy.



Ów Przybysz jest zazwyczaj pokazywany jako dobroczyńca. Ale czy rzeczywiście tak jest? To pytanie staje się całkiem aktualne podczas oglądania "Utraty niewinności Ewy van End". Bo może mamy tutaj do czynienia z dość częstym przypadkiem specjalizacji drapieżczej. Skostniały układ rodziny van End okazuje się być idealnym habitatem dla przybyłego z Niemiec nastolatka. Z łatwością rozbudza emocje, koncentrując na sobie uwagę wszystkich. Czasem jest to fascynacja platoniczna, innym razem jak najbardziej erotyczno-emocjonalna, a w przypadku Manuela przybiera formę zazdrości. Jedno nie ulega jednak wątpliwości: zmiany zachodzące w rodzinie nie są celem, ale ubocznym skutkiem. I nie jest do końca pewne, na ile zmiana jest dla wszystkich korzystniejsza. Jednak sympatyczny (na pozór) Veit zdaje się to wszystko ignorować. To, jak wpływa na rodzinę, mało go obchodzi. Istotne jest to, czy zmiany te umożliwiają mu karmienie własnego ego. To sugeruje, że Veit może "cierpieć" na specyficzną odmianę zespołu Münchhausena.

"Utrata niewinności Ewy van End" powinna mi była przypaść do gustu. Pozornie normalna rodzina, której poszczególni członkowie mają swoje kompleksy i dziwaczne przyzwyczajenia, to przecież jeden z tych schematów filmowych, które uwielbiam. Do tego wszystkiego reżyser zdawał się wiedzieć, jak powinno się tego typu historie opowiadać. Dowodem na to może być chociażby sekwencja otwierająca, kiedy to widzimy totalnie ignorowaną przez otoczenie Ewę. Świetna ekspozycja! Niemniej jednak filmowi czegoś brakuje, jakiejś iskry, która sprawiłaby, że doskonałe w zamyśle elementy zalśniłyby pełnią potencjału. Niestety choć reżyser kupił mnie pomysłem, to nie potrafił utrzymać mojego zainteresowania. Narracja po prostu siada, nie sprostawszy postawionym wymaganiom.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

היום שאחרי לכתי (2019)