Desde allá (2015)

SPOILERY

Dla niektórych ludzi nie ma ratunku. Nawet kiedy szczęście się do nich uśmiecha, kiedy wpycha w ich ramiona drugą osobę, która może im przynieść ukojenie, oni nie są w stanie tego docenić. Nie znaczy to, że są ślepi na okazję, a raczej, że są niezdolni do jej wykorzystania. Czeka ich tylko śmierć lub smutek i pamięć o tym, co mieli w zasięgu ręki. Takimi straceńcami są dwaj główni bohaterowie "Z daleka".



Pierwszym jest Armando. Samotnik, w którego wnętrzu gotuje się wściekłość. Jest narkomanem, choć jego narkotyk jest dość nietypowy. To dystans, niemożność zbliżenia się do obiektu pożądania. Dlatego obserwuje z daleka swojego ojca, którego nienawidzi. Jednak nic z tym nie robi, ponieważ ta nienawiść jest sensem życia i gdyby ją utracił, jego egzystencja przestałaby mieć jakikolwiek sens. Kiedy nie może zbliżyć się do ojca, wybiera symboliczne rozładowanie napięcia, kupując sobie młodych, biednych chłopców. Nie dlatego, że jest gejem (bo może wcale nie jest?). Nie dlatego, że mu się podobają (w końcu każe im się odwracać do siebie plecami). Ale dlatego, by mógł wobec nich również zachować dystans, a rodzące się w ten sposób napięcie mógł bezpiecznie rozładować masturbacją. I jak każdy (filmowy) narkoman Armando zniszczy tego, kto mu zaufa, ponieważ nałóg jest ważniejszy od jakiejkolwiek autentycznej relacji z drugą osobą.

Drugim straceńcem jest Elder. Kiedy go poznajemy jest dzikim zwierzęciem na najlepszej drodze do więzienia (gdzie zresztą już przebywa jego ojciec, skazany za morderstwo). Elder nie wierzy w "dobry świat", jeży się, gdy ktokolwiek zwróci na niego uwagę. Postawiony pod ścianą szczerzy zęby i gryzie. Ta dzikość pozwala mu przetrwać w bezwzględnym świecie biednych dzielnic Caracas. Ale to nie jest prawda o nim. I to jest właśnie powód jego zguby. Tacy jak Elder muszą pozostać brutalami. Kiedy tylko zostają oswojeni, kiedy tylko pozwalają dojść do głosu łagodniejszym aspektom swojej natury, ich los jest przesądzony. I może skończyć się na dwa sposoby, oba tragiczne. Jeśli da się w pełni oswoić, to zostanie pobity, pokonany, schwytany lub zabity, ponieważ przestanie być zwierzęciem z instynktem samozachowawczym. Jeśli zaś iskra dzikości w nim pozostanie, to w najmniej odpowiednim momencie zmieni się w pożogę i doprowadzi do zniszczenia tych, przez których stał się łagodny.

Reżyser Lorenzo Vigas  nie kryje tego, kim są i co czeka bohaterów filmów. Przeciwnie, wszystko pokazuje tak, byśmy od pierwszego spojrzenia rozpoznali tragiczny schemat. W ten sposób reżyser buduje klimat desperacji, nieuchronności, ponurego fatalizmu. A ponieważ czyni to spokojnie, miarowo, jeszcze wzmacnia te emocje, gdyż w sposób zupełnie naturalny budzi w nas nadzieję, że być może tym razem będziemy świadkami cudu, wyjątku od reguły i bohaterowie znajdą siłę, by przerwać fatalny krąg. Ale cudu nie ma. Vigas nie bawi się w opowiadanie bajeczki. Pokazuje ponury świat, w którym nie ma miejsca na nadzieję. Jest tylko ból, wściekłość, przemoc.

"Z daleka" jest filmem bardzo przygnębiającym, ale zarazem pięknym. A to za sprawą fantastycznego sposobu filmowania, który tworzy przedziwną mieszankę subiektywności i intymności. W kamerze Sergio Armstronga świat jest miejscem klaustrofobicznym, ciasnym, o rozmazanych konturach. Ta zawężona perspektywa wynika oczywiście z faktu, że człowiek jest niezdolny do widzenia świata takim, jakim jest, lecz postrzega go przez filtr swoich doświadczeń, kompleksów, lęków i potrzeb. I choć kolejne kadry niosą ponure przesłanie, nie zmienia to faktu, że same w sobie są piękne, a ich wartość jest po części funkcją ich ulotności.

Ocena: 8

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)