Esperas (2010)
Film z pogranicza fabuły i dokumentu. Elementem fabularnym są aktorzy, którzy otrzymali informacje o tym, kogo grają i ogólny zarys tego, co powinni zrobić. Elementem dokumentu jest cała reszta. Reżyser obserwuje bowiem aktorów na ulicach Madrytu, jak radzą sobie bez scenariusza i wiedzy o tym, jak grają inni aktorzy. Są to więc sceny sztuczne i naturalne zarazem.
Całość splata w jedność idea czekania. Każdy z bohaterów czeka na kogoś lub na coś. W większości przypadków oczekiwanie, choć nudne (z wyjątkami) jest lepsze od tego, co ich spotka, gdy czekać przestaną. Jak zwykle u tego reżysera, każdej historyjce towarzyszy podpis, który wyjaśnia ideę stojącą za historią. Czasami jest to przydatne, innym razem wydaje się niepotrzebnym dopowiedzeniem.
Co ciekawe, jednym z wątków "Esperas" jest historia, która została pokazana w krótkometrażówce "Muro". Różnica polega na tym, że jest w kolorze, że zabrakło jednego napisu na murze, ale za to jest wyjaśnienie całej sytuacji. Trochę zmienia to kontekst tamtej krótkometrażówki i to wcale nie na lepsze.
Największy plus to to, że prawie wszystkie wątki trzymają podobny, całkiem porządny poziom. Jedynie historia hustlera i jego klienta estetyką odbiega od reszty. Sprawia wrażenie, jakby pochodziła z innej bajki. Ale nie jest to jakoś drastycznie odmienna rzecz, więc można przymknąć oko.
Ocena: 6
Całość splata w jedność idea czekania. Każdy z bohaterów czeka na kogoś lub na coś. W większości przypadków oczekiwanie, choć nudne (z wyjątkami) jest lepsze od tego, co ich spotka, gdy czekać przestaną. Jak zwykle u tego reżysera, każdej historyjce towarzyszy podpis, który wyjaśnia ideę stojącą za historią. Czasami jest to przydatne, innym razem wydaje się niepotrzebnym dopowiedzeniem.
Co ciekawe, jednym z wątków "Esperas" jest historia, która została pokazana w krótkometrażówce "Muro". Różnica polega na tym, że jest w kolorze, że zabrakło jednego napisu na murze, ale za to jest wyjaśnienie całej sytuacji. Trochę zmienia to kontekst tamtej krótkometrażówki i to wcale nie na lepsze.
Największy plus to to, że prawie wszystkie wątki trzymają podobny, całkiem porządny poziom. Jedynie historia hustlera i jego klienta estetyką odbiega od reszty. Sprawia wrażenie, jakby pochodziła z innej bajki. Ale nie jest to jakoś drastycznie odmienna rzecz, więc można przymknąć oko.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz