Un homme à la hauteur (2016)
Nie widziałem "Corazón de león" i po obejrzeniu "Faceta na miarę" trochę tego żałuję. Francuski remake jest bowiem świetną komedią romantyczną, która udowadnia, że filmy w tym gatunku nie muszą być odkrywcze, by bawić.
Historia normalnej kobiety i przystojnego mężczyzny-mikrusa prowadzona jest w zgodzie ze wszystkimi prawidłami komedii romantycznej. Są sympatyczni bohaterowie, są nieco ekscentryczne postaci drugiego planu, są klipy ze scenami radości i obowiązkowy okres rozstania. Jest humor, przeszkody, kryzys i wzruszający finał. A wszystko to podane w rytm idealnie dobranej muzyki.
Ta wtórność, dodatkowo połączona z niewiarygodną wręcz ilością narracyjnego cukru, powinna czynić z "Faceta na miarę" rzecz nieznośną. Ale tak wcale nie jest. Jean Dujardin i Virginie Efira tworzą cudowną parę. Kiedy się cieszą, ja radowałem się razem z nimi. Kiedy się smucili i mnie było smutno. Film jest lekki, przyjemny, mało wymagający, ale opowiedziany z werwą i niezwykłą intuicją. Nawet banalność przesłania, wskazującego na konieczność odrzucenia pozorów i przełamania uwarunkowania związanych z wieloletnim wychowywaniem/indoktrynacją powiązaną z tworzeniem nierealnych oczekiwań, nie mogła przyćmić blasku bijącego od bohaterów i ich uroczych perypetii.
Teraz pewnie będę musiał sięgnąć po argentyńskich oryginał. Pewnie będzie mniej śmieszny, ale za to jeszcze bardziej ckliwy (czerpiąc z latynoskiej tradycji telenowelowej). To może być równie satysfakcjonujący seans.
Ocena: 7
Historia normalnej kobiety i przystojnego mężczyzny-mikrusa prowadzona jest w zgodzie ze wszystkimi prawidłami komedii romantycznej. Są sympatyczni bohaterowie, są nieco ekscentryczne postaci drugiego planu, są klipy ze scenami radości i obowiązkowy okres rozstania. Jest humor, przeszkody, kryzys i wzruszający finał. A wszystko to podane w rytm idealnie dobranej muzyki.
Ta wtórność, dodatkowo połączona z niewiarygodną wręcz ilością narracyjnego cukru, powinna czynić z "Faceta na miarę" rzecz nieznośną. Ale tak wcale nie jest. Jean Dujardin i Virginie Efira tworzą cudowną parę. Kiedy się cieszą, ja radowałem się razem z nimi. Kiedy się smucili i mnie było smutno. Film jest lekki, przyjemny, mało wymagający, ale opowiedziany z werwą i niezwykłą intuicją. Nawet banalność przesłania, wskazującego na konieczność odrzucenia pozorów i przełamania uwarunkowania związanych z wieloletnim wychowywaniem/indoktrynacją powiązaną z tworzeniem nierealnych oczekiwań, nie mogła przyćmić blasku bijącego od bohaterów i ich uroczych perypetii.
Teraz pewnie będę musiał sięgnąć po argentyńskich oryginał. Pewnie będzie mniej śmieszny, ale za to jeszcze bardziej ckliwy (czerpiąc z latynoskiej tradycji telenowelowej). To może być równie satysfakcjonujący seans.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz