Hello Carter (2013)

Czasami chciałbym mieć większy wpływ na swój gust, przez co mógłbym wymusić na sobie polubienie jakiegoś filmu. Na przykład "Cześć, Carter".



Na papierze jest to film idealnie skrojony pode mnie. W obsadzie jest cała masa aktorów, do których mam słabość (Charlie Cox, Paul Schneider, Jodie Whittaker, Christian Cook). Bohaterowie są uroczy, sympatyczni, życiowo niezdarni, pogubieni, zapętleni. Do tego sama historia wydaje się miła, przyjemna, trochę zabawna, lekko pokręcona. Powinienem pokochać ten film całym sercem.

Jednak tak się nie stało. Obejrzenie "Cześć, Carter" kosztowało mnie sporo wysiłku. Choć film nie trwa nawet półtorej godziny, to wymęczył mnie tak, jakby to był pięciogodzinny maraton minimalistycznego kina z Indonezji. Reżyser, dla którego jest to pełnometrażowy debiut (i przeróbka jego własnej krótkometrażówki), nie potrafił wykorzystać pierwszorzędnych elementów, by stworzyć ciekawą narrację. Jego film jest za bardzo statyczny. Bohaterowie zamiast czarować pełną uroku życiową niezdarnością wyglądają raczej jak psychotropowe zombie. Aktorzy wysilają się jak mogą, by oczarować widzów, ale ich prezencja i charyzma odbija się od ekranu i do mnie docierało ledwie cherlawe echo tego, czym powinni być bohaterowie. Czułem się tak, jakby z ekranu wylewały się hektolitry paraliżującej nudy, która zobojętniała mnie na to, co się działo z postaciami. Do końca dotrwałem, bo mimo wszystko reżyser nie był w stanie całkowicie zabić przyjemności, jaką miałem po prostu z obserwowania moich ulubieńców w kolejnym filmie.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)