Danielův svět (2014)
"Świat Daniela" pokazuje, że sam temat nie wystarczy, by powstał dobry dokument. A temat w tym przypadku jest naprawdę niezwykle interesujący. Veronika Lisková pokazuje młodego mężczyzny, który jest pedofilem i który stara się żyć w zgodzie z prawem i powszechnie obowiązującą moralnością. To zaś oznacza dla niego egzystencję pełną wyrzeczeń, walkę z własną naturą i popędami, które z jego subiektywnego punktu widzenia są naturalne, są częścią jego "Ja". Oznacza też świadomość, że nigdy nie będzie mógł odnaleźć szczęścia i satysfakcjonującej relacji miłosnej z drugą osobą.
Jednak całość jest tak pokazana, że sam temat gdzie się rozmył. Główny bohater filmu jest zbyt spięty przed kamerą, podobnie jak większość innych osób. Choć starają się "oswoić" pedofilię, to jednocześnie nie trudno zauważyć, że zadanie to ich przerasta. Wszyscy więc grają, są sztuczni, scenki wydają się albo nienaturalne albo też wielokrotnie powtarzane, aż tracą choćby cień autentyczności. "Świat Daniela" staje się więc wymuszoną fikcją, fałszem, który próbuje udawać prawdę. Kiedy Daniel jest smutny lub kiedy próbuje obracać swoją przypadłość w żart, zawsze pobrzmiewa to tak, jakby było filtrowane przez olbrzymi pancerz obronny.
Nie ma w tym nic dziwnego. I to właśnie ta próba bycia w świecie, walki ze sobą i własną słabością powinna być tematem dokumentu. Gdyby reżyserka zamiast za wszelką cenę próbować pokazać nam świat z perspektywy Daniela, zaprezentowała nam to, jak on się broni i walczy, wtedy tę sztuczność i fałsz mogłaby przerobić na atuty. Byłyby bowiem integralnymi elementami opowieści. A tak film mnie po prostu wymęczył i znudził.
Ocena: 3
Jednak całość jest tak pokazana, że sam temat gdzie się rozmył. Główny bohater filmu jest zbyt spięty przed kamerą, podobnie jak większość innych osób. Choć starają się "oswoić" pedofilię, to jednocześnie nie trudno zauważyć, że zadanie to ich przerasta. Wszyscy więc grają, są sztuczni, scenki wydają się albo nienaturalne albo też wielokrotnie powtarzane, aż tracą choćby cień autentyczności. "Świat Daniela" staje się więc wymuszoną fikcją, fałszem, który próbuje udawać prawdę. Kiedy Daniel jest smutny lub kiedy próbuje obracać swoją przypadłość w żart, zawsze pobrzmiewa to tak, jakby było filtrowane przez olbrzymi pancerz obronny.
Nie ma w tym nic dziwnego. I to właśnie ta próba bycia w świecie, walki ze sobą i własną słabością powinna być tematem dokumentu. Gdyby reżyserka zamiast za wszelką cenę próbować pokazać nam świat z perspektywy Daniela, zaprezentowała nam to, jak on się broni i walczy, wtedy tę sztuczność i fałsz mogłaby przerobić na atuty. Byłyby bowiem integralnymi elementami opowieści. A tak film mnie po prostu wymęczył i znudził.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz