Testről és lélekről (2017)

Pierwsze pół godziny "Duszy i ciała" zachwyciło mnie. Głównie sposobem, w jaki reżyserka filmowała zwierzęta. Sceny z jeleniami są tak wymowne w swojej niewerbalnej komunikacji, że nikt nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem relacji, jaka łączy parę, emocji, jakie odczuwają. Jest tu delikatność, troskliwość, lęk, przyciąganie i odpychanie i całe inne spektrum uczuć, które zazwyczaj rezerwowane są dla ludzi. Świetnie filmowane są również krowy idące na rzeź. Ich spojrzenia pełne są filozoficznej kontemplacji świata. Kiedy więc widzimy, co się z nimi dzieje w rzeźni, sceny te robią wstrząsające wrażenie.



Na tym tle rodzi się fascynująca opowieść o metafizycznej relacji, która zaczyna łączyć dwie wyróżniające się na tle otoczenia osoby. On jest osobą ze sparaliżowaną jedną ręką. Ona cierpi na łagodną formę autyzmu. W świecie realnym, gdzie ważne są słowa, kontakt cielesny, nie potrafią nawiązać więzi. Po każdym kroku do przodu robią dwa w tył. Jednak w świecie snu, na "prymitywnym" poziomie relacji czysto zwierzęcej, dopełniają się bez słów zaskakująco harmonijnie.

Niestety reżyserka szybko zaczyna rozwadniać fascynującą ideę filmu i sprowadza fabułę na nudne tory zwyczajnego kina obyczajowo-romantycznego. Dodaje jeszcze przedziwny wątek pseudokryminalny, który jest chyba potrzebny tylko po to, żeby reżyserka mogła uzasadnić, dlaczego skupia uwagę na nieistotnych dla historii osobach (wątek ten zresztą szybko zostanie rozwiązany, przez co znikną z planu wszystkie związane z nim postaci). I choć "Dusza i ciało" do końca może pochwalić się ładnymi zdjęciami, a postać autystycznej bohaterki zapewnia kilka niebanalnych rozwiązań narracyjnych, to całość zmierza ku nudnemu finałowi, który nie potrafię traktować inaczej, jak tylko jako rozczarowanie. Nie tego spodziewałem się po filmie o tak mocnym początku.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)