Chrieg (2014)
Dorastający nastolatek, który odkrywa, że w oczach rodzica jest rozczarowaniem, ma przechlapane. Pozostają mu w zasadzie dwie drogi wyjścia. Pierwszą jest porzucenie krzepnącej właśnie własnej tożsamości i próba stania się tym, czego oczekują rodzice. Drugą jest pójście w zaparte, podkręcanie własnego zachowania, czy gra się rodzicom na nerwach. Na dłuższą metę żadna z nich się nie sprawdza i do eksplozji musi dojść.
Matteo wybrał drugie rozwiązanie. Jest maminsynkiem, co nie w smak jest ojcu. Diluje, zaprasza di siebie prostytutki. W końcu ojciec ma dość i postanawia wysłać chłopaka do ośrodka dla trudnej młodzieży, gdzie ma stać się prawdziwym mężczyzną. Ojciec nie wiedział jednak, jakie będą. Matteo rzeczywiście się zmieni...
Zastanawiam się, czy twórcy filmu w ogóle wiedzieli, o czym chcą opowiedzieć. W "Alpejskim buncie" jest bowiem wiele poruszonych tematów, ale żaden z nich nie jest doprowadzony do końca. Całość rozłazi się w formę patologicznej letniej przygody młodzieżowej. Co zresztą samo w sobie jest fajnym pomysłem, gdyby tylko zostało zaprezentowane "z jajem". Tymczasem tutaj wszystko jest zbyt artystyczne, a przez to pretensjonalne. Bohaterowie na papierze wypadają ciekawiej niż na ekranie, jak choćby chłopczyca, która chce być traktowana jak równy członek paczki albo lider grupy, który wydaje się prymitywem, a jednak od czasu do czasu błyska całkiem inteligentnymi spostrzeżeniami. Mało wiarygodnie wypada też podróż emocjonalna głównego bohatera i jego przemiana wewnętrzna. Twórcy nie potrafili mi tego sprzedać.
Ocena: 4
Matteo wybrał drugie rozwiązanie. Jest maminsynkiem, co nie w smak jest ojcu. Diluje, zaprasza di siebie prostytutki. W końcu ojciec ma dość i postanawia wysłać chłopaka do ośrodka dla trudnej młodzieży, gdzie ma stać się prawdziwym mężczyzną. Ojciec nie wiedział jednak, jakie będą. Matteo rzeczywiście się zmieni...
Zastanawiam się, czy twórcy filmu w ogóle wiedzieli, o czym chcą opowiedzieć. W "Alpejskim buncie" jest bowiem wiele poruszonych tematów, ale żaden z nich nie jest doprowadzony do końca. Całość rozłazi się w formę patologicznej letniej przygody młodzieżowej. Co zresztą samo w sobie jest fajnym pomysłem, gdyby tylko zostało zaprezentowane "z jajem". Tymczasem tutaj wszystko jest zbyt artystyczne, a przez to pretensjonalne. Bohaterowie na papierze wypadają ciekawiej niż na ekranie, jak choćby chłopczyca, która chce być traktowana jak równy członek paczki albo lider grupy, który wydaje się prymitywem, a jednak od czasu do czasu błyska całkiem inteligentnymi spostrzeżeniami. Mało wiarygodnie wypada też podróż emocjonalna głównego bohatera i jego przemiana wewnętrzna. Twórcy nie potrafili mi tego sprzedać.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz