Händelse vid bank (2009)
Twórczość Rubena Östlunda w pigułce. Jak w swoich pełnych metrażach, tak i tutaj przedstawia procesy społeczne i dynamikę interakcji międzyludzkich wykorzystując do tego pozornie proste i nic nieznaczące zdarzenia. Co prawda próbę obrabowania banku trudno uznać za błahe wydarzenie. Jednak w kamerze reżysera takim się właśnie jawi.
Po pierwsze dlatego, że w filmie nie ma w ogóle policji. Ani na początku zdarzenia, co zrozumiałe, ani na końcu, co już może zaskakiwać. Osoby wychowane na amerykańskich filmach sensacyjnych przyzwyczajone są do tego, że już dwie-trzy minuty po rozpoczęciu napadu policjanci otaczają budynek. Tymczasem tutaj po 10 minutach wciąż nie było stróżów prawa, a jedynie bankowi ochroniarze.
Po drugie dlatego, że żaden ze świadków wydarzenia nie wydaje się nim szczególnie przejęty. Dwóch z nich będzie miało więcej do powiedzenia na temat słabej jakości kamerki w telefonie, niż na temat wydarzenia, które obserwowali. Zresztą sami złodzieje też nie wyglądają szczególnie groźnie. Już sam fakt, że do banku podjechali skuterem, w który zaplątały się jakieś taśmy czy papiery, każe wątpić w powagę sytuacji.
Oglądając ten film można odnieść wrażenie, że Östlund trochę naśmiewa się z samych Szwedów. Pokazuje ich jako wyjątkowo grzecznych i spokojnych, co ma swoje odzwierciedlenie również w rozkosznej bezradności popełnianych przez nich zbrodni. Są jak niedźwiedzie brunatne, których nikt na poważnie nie bierze jako groźne zwierzęta, ponieważ wyglądają uroczo. I taki jest też tytułowy incydent: niedorzeczny, absurdalny, nierzeczywisty.
Ocena: 8
Po pierwsze dlatego, że w filmie nie ma w ogóle policji. Ani na początku zdarzenia, co zrozumiałe, ani na końcu, co już może zaskakiwać. Osoby wychowane na amerykańskich filmach sensacyjnych przyzwyczajone są do tego, że już dwie-trzy minuty po rozpoczęciu napadu policjanci otaczają budynek. Tymczasem tutaj po 10 minutach wciąż nie było stróżów prawa, a jedynie bankowi ochroniarze.
Po drugie dlatego, że żaden ze świadków wydarzenia nie wydaje się nim szczególnie przejęty. Dwóch z nich będzie miało więcej do powiedzenia na temat słabej jakości kamerki w telefonie, niż na temat wydarzenia, które obserwowali. Zresztą sami złodzieje też nie wyglądają szczególnie groźnie. Już sam fakt, że do banku podjechali skuterem, w który zaplątały się jakieś taśmy czy papiery, każe wątpić w powagę sytuacji.
Oglądając ten film można odnieść wrażenie, że Östlund trochę naśmiewa się z samych Szwedów. Pokazuje ich jako wyjątkowo grzecznych i spokojnych, co ma swoje odzwierciedlenie również w rozkosznej bezradności popełnianych przez nich zbrodni. Są jak niedźwiedzie brunatne, których nikt na poważnie nie bierze jako groźne zwierzęta, ponieważ wyglądają uroczo. I taki jest też tytułowy incydent: niedorzeczny, absurdalny, nierzeczywisty.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz