Teenage Kicks (2016)
Są filmy krótkometrażowe, które wydają się jedynie wstępem do większej historii, pozostawiając mnie w stanie permanentnego zaciekawienia. Są jednak i takie, które stanową całość i nie widzę potrzeby ich rozbudowy. "Drowning" należy do tej drugiej kategorii, dlatego też zdziwiłem się, że reżyser postanowił wrócić do bohaterów i rozwinąć ich historię.
I niestety nie jestem fanem tego, co z pierwowzorem uczynił tutaj reżyser. Nie podoba mi się zmiana relacji ze starszym bratem. Nie podoba mi się to, jak zmienił dynamikę z najlepszym kumplem, a w szczególności to, co uczynił w przedostatniej wspólnej scenie tej dwójki bohaterów. Przede wszystkim jednak nie podoba mi się to, jak poprowadził historię głównego bohatera.
W teorii po traumie związanej ze śmiercią brata, po tym, jak traktowany jest przez rodzinę i na wieść o tym, że jego najlepszy kumpel ma dziewczynę, bohater zaczyna zjazd w dół do egzystencjalnego piekła. Ale reżyser zrobił z niego postać zalaminowaną, której żaden brud się nie czepia. Czy jest to płatny wirtualny seks, czy heroina, czy seksualne przygody z kobietami i mężczyznami, wszystko to dzieje się obok i nie ma na niego większego wpływu. W ten sposób postać zalicza jedynie kolejne punkty typowego schematu narracyjnego, ale pozostaje na jego zewnątrz. Przez co cała podróż głównego bohatera jest mało prawdopodobna.
Jest w tym filmie wiele relacji, którym chciałbym się lepiej przyjrzeć: rodzinnym tajemnicom, dziewczynie kumpla, dziewczynie zmarłego brata – jednak dla reżysera są to meble, elementy scenografii, które przesuwa, jak mu się podoba, niezależnie od logiki samej historii. W rezultacie, choć w filmie wiele się dzieje, to w efekcie wygląda to tak, jakby nic nie miało większego znaczenia. No może poza końcówką, w scenie z przyjacielem. Ale i w tym przypadku szybko bohaterowie przechodzą nad wszystkim do porządku dziennego i tyle.
Ja tego nie kupuję.
Ocena: 4
I niestety nie jestem fanem tego, co z pierwowzorem uczynił tutaj reżyser. Nie podoba mi się zmiana relacji ze starszym bratem. Nie podoba mi się to, jak zmienił dynamikę z najlepszym kumplem, a w szczególności to, co uczynił w przedostatniej wspólnej scenie tej dwójki bohaterów. Przede wszystkim jednak nie podoba mi się to, jak poprowadził historię głównego bohatera.
W teorii po traumie związanej ze śmiercią brata, po tym, jak traktowany jest przez rodzinę i na wieść o tym, że jego najlepszy kumpel ma dziewczynę, bohater zaczyna zjazd w dół do egzystencjalnego piekła. Ale reżyser zrobił z niego postać zalaminowaną, której żaden brud się nie czepia. Czy jest to płatny wirtualny seks, czy heroina, czy seksualne przygody z kobietami i mężczyznami, wszystko to dzieje się obok i nie ma na niego większego wpływu. W ten sposób postać zalicza jedynie kolejne punkty typowego schematu narracyjnego, ale pozostaje na jego zewnątrz. Przez co cała podróż głównego bohatera jest mało prawdopodobna.
Jest w tym filmie wiele relacji, którym chciałbym się lepiej przyjrzeć: rodzinnym tajemnicom, dziewczynie kumpla, dziewczynie zmarłego brata – jednak dla reżysera są to meble, elementy scenografii, które przesuwa, jak mu się podoba, niezależnie od logiki samej historii. W rezultacie, choć w filmie wiele się dzieje, to w efekcie wygląda to tak, jakby nic nie miało większego znaczenia. No może poza końcówką, w scenie z przyjacielem. Ale i w tym przypadku szybko bohaterowie przechodzą nad wszystkim do porządku dziennego i tyle.
Ja tego nie kupuję.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz