The Hitman's Bodyguard (2017)
Zdaję sobie sprawę, że w swojej niechęci do "Baby Driver" jestem osamotniony, ale po obejrzeniu "Bodyguarda Zawodowca" tylko się utwierdziłem w przekonani, że film Edgara Wrighta jest ambitną porażką.
Dla mnie to właśnie "Bodyguard Zawodowiec" jest wszystkim tym, czym powinien być "Baby Driver". Ma lepszą muzykę, która do tego została lepiej wpleciona w sceny akcji. Ma ciekawszych bohaterów, nawet na drugim planie, którzy na dodatek mają bardziej różnorodny zestaw scen tak, że wszyscy są wyraziści. Świetnie wygrane są relacje. I to nie tylko pomiędzy dwójką protagonistów, ale również między nimi a ich ukochanymi. Lepiej poprowadzona została narracja. Cały film ma żywe tempo, a sceny akcji zostały pokazane w efekciarski sposób (co nie jest w przypadku tego gatunku zarzutem, lecz zaletą). Dużo się dzieje, do tego jest sporo humoru, a miejscami bywa naprawdę brutalnie. Film ma sporo świetnych dialogów, które chwilami zaskakują swoją inteligencją i przenikliwością.
W sumie: miła niespodzianka. Po obejrzeniu zwiastunów spodziewałem się wtórnej papki. I rzeczywiście "Bodyguard Zawodowiec" korzysta z obecnie najpopularniejszego schematu na kino akcji. Ale reżyser wycisnął z niego wszystko, co tylko się dało. Ryan Reynolds i Samuel L. Jackson grają jak z nut. Tryskają energią, wykorzystują wszystkie swoje najlepsze sztuczki. To w zasadzie spotkanie Deadpoola z Nickiem Furym, do którego w innych okolicznościach nigdy nie dojdzie. Panowie tworzą duet jak z najlepszych akcyjniaków z przełomu lat 80. i 90.
Salma Hayek również ma kilka świetnych momentów. A scena do piosenki "Hello" z całą pewnością zaliczę do moich ulubionych w tym roku. Podobała mi się też sekwencja pościgu ulicami i kanałami Amsterdamu. Nawet drobnostki potrafiły mnie rozśmieszyć, jak chociażby nazwiska niektórych bohaterów (które zaskakująco często przywoływały na myśl znanych twórców różnych sztuk): Kurosawa, Asimov, Roussel, Kincaid.
Ocena: 8
Dla mnie to właśnie "Bodyguard Zawodowiec" jest wszystkim tym, czym powinien być "Baby Driver". Ma lepszą muzykę, która do tego została lepiej wpleciona w sceny akcji. Ma ciekawszych bohaterów, nawet na drugim planie, którzy na dodatek mają bardziej różnorodny zestaw scen tak, że wszyscy są wyraziści. Świetnie wygrane są relacje. I to nie tylko pomiędzy dwójką protagonistów, ale również między nimi a ich ukochanymi. Lepiej poprowadzona została narracja. Cały film ma żywe tempo, a sceny akcji zostały pokazane w efekciarski sposób (co nie jest w przypadku tego gatunku zarzutem, lecz zaletą). Dużo się dzieje, do tego jest sporo humoru, a miejscami bywa naprawdę brutalnie. Film ma sporo świetnych dialogów, które chwilami zaskakują swoją inteligencją i przenikliwością.
W sumie: miła niespodzianka. Po obejrzeniu zwiastunów spodziewałem się wtórnej papki. I rzeczywiście "Bodyguard Zawodowiec" korzysta z obecnie najpopularniejszego schematu na kino akcji. Ale reżyser wycisnął z niego wszystko, co tylko się dało. Ryan Reynolds i Samuel L. Jackson grają jak z nut. Tryskają energią, wykorzystują wszystkie swoje najlepsze sztuczki. To w zasadzie spotkanie Deadpoola z Nickiem Furym, do którego w innych okolicznościach nigdy nie dojdzie. Panowie tworzą duet jak z najlepszych akcyjniaków z przełomu lat 80. i 90.
Salma Hayek również ma kilka świetnych momentów. A scena do piosenki "Hello" z całą pewnością zaliczę do moich ulubionych w tym roku. Podobała mi się też sekwencja pościgu ulicami i kanałami Amsterdamu. Nawet drobnostki potrafiły mnie rozśmieszyć, jak chociażby nazwiska niektórych bohaterów (które zaskakująco często przywoływały na myśl znanych twórców różnych sztuk): Kurosawa, Asimov, Roussel, Kincaid.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz