Rocco (2016)

Rzecz, którą wyniosłem z obejrzenia "Rocco", to przekonanie, że pornografia może być sztuką wizualną. Sposób, w jaki nakręcił i zmontował sceny seksu Alban Teurlai, wywarł na mnie naprawdę olbrzymie wrażenie. Zbliżenia, kąty, światło – wszytko to układało się w wizualny majstersztyk. Może sceny te nie spełniłyby głównego założenia pornografii, ale jako dzieło estetyczne są lepsze niż niejedno dzieło oscarowego operatora.



Gorzej wypadała praca kamery w innych scenach z planów pornosów. To, w jaki sposób starał się Teurlai pokazać jak najwięcej zarazem nie pokazując zbyt wiele, miejscami jest tak zabawne, że z trudem powstrzymywałem się od śmiechu. A chyba nie o taką reakcję chodziło twórcom.

Sama postać Rocco Siffrediego też mnie rozczarowała. Dokument, który nominalnie poświęcony jest właśnie tej legendzie pornobiznesu, w rzeczywistości jest najsłabszy, kiedy skupia się na nim. A już sceny z rodziną, w szczególności z synami, wypadają sztucznie i wymuszenie. Wolałbym, żeby ich w filmie nie było.

O wiele ciekawiej wypada w "Rocco" postać kuzyna Rocco, Gabriele'a. Mężczyzna wie, że wszystko, co ma (finansowo) zawdzięcza kuzynowi, jego penisowi i niezaspokojonemu apetytowi na seks. Ta świadomość sprawia jednak, że na planie każdego filmu porno chce udowodnić, że jest potrzebny, wręcz niezbędny, że ma znaczący wkład, że jest kowalem własnego losu. To tragiczny bohater, bo w rzeczywistości jest co najwyżej nadwornym błaznem.

Dla dokumentu to dobrze, że Gabriele się w nim znalazł. Bez niego "Rocco" byłby banałem o pornobiznesie.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)