Donny the Drone (2017)
"Donny the Drone" zadaje pytanie, które w literaturze SF pojawia się od dekad: czy sztuczna inteligencja, która deklaruje swoje pokojowe zamiary wobec ludzkości jest wrogiem czy też przyjacielem ludzi. Z jednej strony Donny w swoim przemówieniu pokazuje, jak dobroczynny ma wpływ na życie jednostek, z drugiej strony zapowiada kompletne przemodelowanie świata według własnego algorytmu szczęścia. Czy ta błogosławiona dyktatura jest/powinna być przez ludzi zaakceptowana? Twórcy tego filmu, podobnie jak wcześniej Robert J. Sawyer w trylogii "WWW", stoją po stronie tych, którzy odpowiadają na to pytanie twierdząco, a tych, którzy mówią "nie" relegują do pozycji oszołomów, fundamentalistów i terrorystów.
Sam film jest jednak średnio udany. Oparcie go na przemówieniu było ryzykownym posunięciem, bo po prostu groziło tym, że zacznie w odbiorze być nużący. I tak właśnie było w moim przypadku. Po pięciu minutach film już mnie męczył. Idea kryjąca się za nim była jasna jak słońce i miałem po prostu wrażenie, że moment puenty jest odwlekany w nieskończoność.
Ocena: 5
Sam film jest jednak średnio udany. Oparcie go na przemówieniu było ryzykownym posunięciem, bo po prostu groziło tym, że zacznie w odbiorze być nużący. I tak właśnie było w moim przypadku. Po pięciu minutach film już mnie męczył. Idea kryjąca się za nim była jasna jak słońce i miałem po prostu wrażenie, że moment puenty jest odwlekany w nieskończoność.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz