Escape Room (2017)

"Escape Room" jest filmem mocno spóźnionym. Dekadę temu jego istnienie można byłoby przynajmniej jakoś wytłumaczyć. Podobnie jak "The Collector" wpisywałby się bowiem w trend podpinania pod popularność takich cykli jak "Piła" czy "Oszukać przeznaczenie". Dziś jednak dla tego filmu nie ma żadnego usprawiedliwienia. Chyba że reżyser liczył na ponowny wzrost zainteresowania podgatunkiem. Jeśli tak, to współczuję mu, bo się grubo pomylił.



Obraz Willa Wernicka to koszmarna nuda. W co trudno uwierzyć. Swego czasu Geek & Sundry zrobiło miniserię właśnie o Escape Roomach i była ona (a przynajmniej niektóre z odcinków) całkiem przyjemną rozrywką. Można więc o tym zrobić film wciągający i to bez dodawania do tego slasherowej przemocy. Tymczasem u Wernicka jest zero "funu", intrygi, o grozie nie wspominając.

Przez pół filmu nic praktycznie się nie dzieje. Łamigłówki i próby ich rozwikłania są bardzo źle zaprezentowane. Praktycznie zmorzył mnie sen, gdy je oglądałem. Kiedy – w końcu! – dostajemy śmiertelnie niebezpieczne pułapki, rozczarowanie jest jeszcze większe. O ile pierwsza jeszcze wygląda jako tako, to już wszystkie następne nie spełniają nawet warunków poziomu zerowego. Śmierci nie są ani efekciarskie, ani pomysłowe. A większość ofiar zasługuje na nagrody Darwina za to, jak desperacko próbują nie przetrwać.

Gra o życie, widowiskowe pułapki, młodzi, atrakcyjni i uprzywilejowani ludzie, którzy stają się ofiarami anonimowego psychopaty – reżyser miał sporo składników, z których mógł upichcić krwiste danie. Wyszła z tego breja wywołująca mdłości.

Ocena: 2

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)