Night of the Living Deb (2015)

Nie mam zielonego pojęcia, co zrobić z "Nocą żywej Deb". Z jednej strony na samą myśl o scenariuszu, o grze aktorskiej skręca mnie w środku, takie do było złe. Z drugiej strony nie mogłem się od filmu oderwać. Zrodził we mnie jakąś chorą fascynację tym, jak jest zły. i w sumie szybko minął mi czas.



Twórcy bardzo chcieli zrobić kolejny komediowy horror o apokalipsie zombie (z jakiegoś powodu ten podgatunek jest całkiem popularny). Ale ich sposób na rozbawienie widzów był bardzo, ale to bardzo toporny. Tytułowa Deb ma być nieco społecznie nieporadną jednostką. Ale została straszliwie przerysowana, że wypada patetycznie. Próbuje być niezdarnie zabawna, a oglądając ją zamiast się śmiać się czułem jedynie żal. Michael Cassidy w roli Ryana wypada niewiele lepiej. Jest tu jeszcze bardziej sztywny niż w "Męskiej robocie" (gdzie przez większość odcinków był najsłabszym ogniwem w obsadzie).

Jest jednak bardzo wiele drobiazgów, które w sumie mi się podobały. Co więcej, są one równomiernie porozrzucane po całym filmie tak, że przez cały czas jego trwania przykuwał moją uwagę. Podobały mi się niektóre teksty, pomysły na radzenie sobie z zombie, jak również sama koncepcja zarazy. Po prostu żarty są zbyt czerstwe i niezdarnie opowiedziane, co w sposób naturalny sprawiało, że nie było mi do śmiechu.

Ocena: 2

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)