Thelma (2017)
Czyżby Joachim Trier ubiegał się o pracę przy którymś z komiksowych hollywoodzkich widowisk? "Thelma" wygląda przecież, jakby to była historia origin komiksowego złoczyńcy. Do tego historia całkiem interesująca. Trier potrafił tak poprowadzić narrację, że tytułową nastolatkę wcale nie postrzegamy jaką "tę złą". Głównie dlatego, że przez długi czas ona sama nie ma zielonego pojęcia, co się z nią dzieje. Przyjęcie jej perspektywy sprawia też, że jej poczynania łatwiej przychodzi widzom uznać za słuszne. Tym bardziej, że brakuje tu bagażu wiedzy komiksowej, która skrzywiałaby percepcję i wypaczała interpretację zdarzeń. "Thelma" jest filmem, jaki mógłby powstać o Jokerze czy Harley Quinn, gdyby nikt nie wiedział, kim oni są.
Podobało mi się również to, jak Trier odświeżył motyw horroru o nastolatkach z buzującymi hormonami. "Thelma" przywodzi na myśl chociażby "Carrie", choć osobiście punkt wyjścia obrazu Triera podoba mi się bardziej. Niejednoznaczność relacji bohaterki z rodzicami, niepewność co do tego, co jej jest, działa na korzyść całej historii.
Jednak "Thelma" nie jest filmem mnie satysfakcjonującym. Zabrakło mi w tym wszystkim solidnego zwieńczenia. Końcówka jest zbyt błaha. Intelektualnie mogę zrozumieć, dlaczego tą drogą poszedł reżyser. Nie zmienia to jednak faktu, że jego decyzja mi się po prostu nie podoba.
Ocena: 6
Podobało mi się również to, jak Trier odświeżył motyw horroru o nastolatkach z buzującymi hormonami. "Thelma" przywodzi na myśl chociażby "Carrie", choć osobiście punkt wyjścia obrazu Triera podoba mi się bardziej. Niejednoznaczność relacji bohaterki z rodzicami, niepewność co do tego, co jej jest, działa na korzyść całej historii.
Jednak "Thelma" nie jest filmem mnie satysfakcjonującym. Zabrakło mi w tym wszystkim solidnego zwieńczenia. Końcówka jest zbyt błaha. Intelektualnie mogę zrozumieć, dlaczego tą drogą poszedł reżyser. Nie zmienia to jednak faktu, że jego decyzja mi się po prostu nie podoba.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz