All I See Is You (2016)
Zmiana. Dla jednych jest to rzecz wyczekiwana. Może budzić strach, ale też rodzi nadzieję, szykuje niespodzianki i nowy pakiet doświadczeń. Dla innych jest to rzecz najgorsza, gdy idealny świat zaczyna się rozpadać, deformować, wyznaczając koniec szczęścia i wszystkiego, co dobre. Kiedy w związku każda z osób inaczej podchodzi do zmiany, pojawiają się problemy.
I właśnie o tym był - przez większość czasu - film "Widzę tylko ciebie". Gina i James są ustatkowanym małżeństwem. Ona straciła wzrok przed laty w wypadku samochodowym. On jest zachwycony mogąc się nią opiekować. Ta idylla zacznie się sypać, kiedy po udanej operacji Gina zacznie widzieć na jedno oko. James z przerażeniem obserwuje dokonujące się w kobiecie zmiany: nowy kolor włosów, wyrzucenie całej garderoby, niechęć do mieszkania, które jemu pasuje, jej niezależność i fakt, że on nie jest jej już potrzebny do sprawnego funkcjonowania w nieznanym otoczeniu. James jest nudnym, cichym domatorem. Gina chce poznawać świat, jest otwarta na doświadczenia, które wydawały się być poza zasięgiem. Nic więc dziwnego, że związek znajdzie się na kursie kolizyjnym ze skałą w postaci niemożliwych do pogodzenia pragnień.
Niestety reżyser najwyraźniej nie był usatysfakcjonowany tym, że kręci prosty dramat o rozpadzie status quo w związku. Dlatego na sam koniec zaserwował widzom ekspresowy zwrot w stronę thrillera. Nastąpiło to jednak za późno i nie jest wystarczająco rozbudowane, by wyglądało to satysfakcjonująco. Wcześniej też co chwilę przedobrzał dodając różne obrazki alegoryczne, jak choćby bohaterkę w wodzie przyjmującą pozycję płodową, czy raczej przekształcającą się w komórkę jajową do której zmierzają plemniki. To silenie się na artystyczny symbolizm jest niestety mocno irytujące. Nie ma bowiem emocjonalnej siły oddziaływania, ani adekwatnych walorów estetycznych. Jednak przede wszystkim odwraca uwagę od tego, co w filmie było naprawdę ciekawe: od relacji dwojga ludzi, od pokazania, jak stopniowo oddalają się od siebie, ponieważ jedno z nich się zmieniło, a drugie na zmianę nie było gotowe. Przez wszystkie ozdobniki ginie też myśl o tym, na ile altruistyczny jest w rzeczy samej altruizm i jakie są wymagania stawiane miłości. Gdzieś nieśmiało kiełkują interesujące pytania, wyzierają spoza przeszarżowanych kadrów niepewne swego intrygujące koncepcje. Wszystko to jednak jest dokładnie tratowane przez kurczowe trzymanie się twórców pierwotnej koncepcji thrillera.
Ocena: 5
I właśnie o tym był - przez większość czasu - film "Widzę tylko ciebie". Gina i James są ustatkowanym małżeństwem. Ona straciła wzrok przed laty w wypadku samochodowym. On jest zachwycony mogąc się nią opiekować. Ta idylla zacznie się sypać, kiedy po udanej operacji Gina zacznie widzieć na jedno oko. James z przerażeniem obserwuje dokonujące się w kobiecie zmiany: nowy kolor włosów, wyrzucenie całej garderoby, niechęć do mieszkania, które jemu pasuje, jej niezależność i fakt, że on nie jest jej już potrzebny do sprawnego funkcjonowania w nieznanym otoczeniu. James jest nudnym, cichym domatorem. Gina chce poznawać świat, jest otwarta na doświadczenia, które wydawały się być poza zasięgiem. Nic więc dziwnego, że związek znajdzie się na kursie kolizyjnym ze skałą w postaci niemożliwych do pogodzenia pragnień.
Niestety reżyser najwyraźniej nie był usatysfakcjonowany tym, że kręci prosty dramat o rozpadzie status quo w związku. Dlatego na sam koniec zaserwował widzom ekspresowy zwrot w stronę thrillera. Nastąpiło to jednak za późno i nie jest wystarczająco rozbudowane, by wyglądało to satysfakcjonująco. Wcześniej też co chwilę przedobrzał dodając różne obrazki alegoryczne, jak choćby bohaterkę w wodzie przyjmującą pozycję płodową, czy raczej przekształcającą się w komórkę jajową do której zmierzają plemniki. To silenie się na artystyczny symbolizm jest niestety mocno irytujące. Nie ma bowiem emocjonalnej siły oddziaływania, ani adekwatnych walorów estetycznych. Jednak przede wszystkim odwraca uwagę od tego, co w filmie było naprawdę ciekawe: od relacji dwojga ludzi, od pokazania, jak stopniowo oddalają się od siebie, ponieważ jedno z nich się zmieniło, a drugie na zmianę nie było gotowe. Przez wszystkie ozdobniki ginie też myśl o tym, na ile altruistyczny jest w rzeczy samej altruizm i jakie są wymagania stawiane miłości. Gdzieś nieśmiało kiełkują interesujące pytania, wyzierają spoza przeszarżowanych kadrów niepewne swego intrygujące koncepcje. Wszystko to jednak jest dokładnie tratowane przez kurczowe trzymanie się twórców pierwotnej koncepcji thrillera.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz