Matar a Dios (2017)
Perła zagubiona w stosie śmieci. Tak mogę najkrócej określić "Zabić Boga". Jego najlepszym elementem jest finał, który może stać się przyczynkiem do wielu dyskusji na temat wolnej woli. To opowieść o tym, jak wielką i szkodliwą rzeczą jest przekonanie ludzi, że mogą podejmować decyzje dotyczące siebie i innych. Iluzji, ponieważ nigdy nie znamy pełnego obrazu sytuacji. Rzeczy, które przyjmujemy za pewnik, wcale nimi nie są. Rzeczy, które kwestionujemy, nie podlegają w rzeczywistości dyskusji.
Twórcy "Zabić Boga" prowadzą widzów w głąb lasu poważnych egzystencjalnych refleksji. Czynią to jednak w sposób mocno zamaskowany, praktycznie niezauważalny. To, co rzuca się w oczy, to zestaw kolorowych, nieco absurdalnych postaci z Bogiem wyglądającym jak bezdomny (a może bezdomnym podającym się za Boga) na czele. Jest w filmie trochę głupawego humoru, jest dziwna fabuła. I dopiero w ostatnich minutach odkrywamy, że za tym wszystkim kryła się głębsza myśl.
Niestety proces dochodzenia do tego objawienia nie przypadł mi do gustu. Owszem, kilka scen było zabawnych. Mąż wykłócający się z żoną o treść sms-a, Bóg, który klnie jak gość spod budki z piwem, fajnie kadrowane głowy powieszonych na ścianach upolowanych zwierząt. Jednak jako całość "Zabić Boga" nie jest tak śmieszne, jak twórcy próbowali mi wmówić. A bohaterowie miejscami grali mi na nerwach lub po prostu mnie męczyli. I choć finałowa konstatacja bardzo mi się spodobała, to jednak jako całość obraz uznają za mocno średni.
Ocena: 5
Twórcy "Zabić Boga" prowadzą widzów w głąb lasu poważnych egzystencjalnych refleksji. Czynią to jednak w sposób mocno zamaskowany, praktycznie niezauważalny. To, co rzuca się w oczy, to zestaw kolorowych, nieco absurdalnych postaci z Bogiem wyglądającym jak bezdomny (a może bezdomnym podającym się za Boga) na czele. Jest w filmie trochę głupawego humoru, jest dziwna fabuła. I dopiero w ostatnich minutach odkrywamy, że za tym wszystkim kryła się głębsza myśl.
Niestety proces dochodzenia do tego objawienia nie przypadł mi do gustu. Owszem, kilka scen było zabawnych. Mąż wykłócający się z żoną o treść sms-a, Bóg, który klnie jak gość spod budki z piwem, fajnie kadrowane głowy powieszonych na ścianach upolowanych zwierząt. Jednak jako całość "Zabić Boga" nie jest tak śmieszne, jak twórcy próbowali mi wmówić. A bohaterowie miejscami grali mi na nerwach lub po prostu mnie męczyli. I choć finałowa konstatacja bardzo mi się spodobała, to jednak jako całość obraz uznają za mocno średni.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz