Pech to nie grzech (2018)

Ja rozumiem, że Natalia, Piotr, Adam, Weronika i cała reszta są jedynie wymyślonymi postaciami, ale minimum szacunki i tak się im należy. Tymczasem oglądając "Pech to nie grzech" odnosiłem nieodparte wrażenie, że gdyby twórcy mogli, to pozbyliby się wszystkich bohaterów. To, co oferują, nie jest nawet ogólnym zarysem postaci jednowymiarowych. To są jakieś pierwiastki promieniotwórcze o bardzo krótkim okresie połowicznego rozpadu. W efekcie czego znikają wraz z końcem sceny, by pojawić się ponownie w kolejnej - niby identyczne, a jednak zupełnie inne. Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek ciągłości fabularnej, o rozwoju postaci, a co za tym idzie również o budowaniu relacji między bohaterami oraz między nimi a widzami.



W takiej sytuacji naprawdę ciężko jest mówić o filmie fabularnym. Bez kogoś, na kim mógłbym skupić uwagę, czyim losem mógłbym się przejmować, trudno jest zrobić rzecz wciągającą i interesującą. Jest to oczywiście możliwe, ale wymaga zaawansowanych umiejętności reżyserskich. Tymczasem Ryszard Zatorski nie radzi sobie z podstawami i miałby problemy ze zdobyciem fuchy reżysera reklamówki, czego dowodem jest scena z lokowaniem produktu karmy dla psów. Biedny psiak najwyraźniej nie miał na nią ochotę. Wyszło śmiesznie ale tylko dlatego, że całość wyglądała raczej jak antyreklama owej karmy.

Co gorsza, Zatorski najwyraźniej był zupełnie nieświadomy podstawowych braków "Pech to nie grzech". Gdyby bowiem było inaczej, to zrobiłby wszystko, aby odwrócić uwagę widzów od nieistniejących bohaterów i ich perypetii. Najprostszym sposobem byłoby zrobienie z całości komedii typu exploitation. Skoro jedna z bohaterek ma fioła na punkcie fitness, to dlaczego nie zrobiono z niej przerysowanej dziuni z Instagrama paradującej w skąpym odzieniu i prezentującej swoje zdrowe wdzięki? Skoro w obsadzie był Mikołaj Roznerski, to dlaczego nie był w co drugiej scenie bez koszuli (jak to zrobiono chociażby w "Narzeczonym na niby")? Przynajmniej byłby jakiś pretekst, żeby potraktować całość jako grzeszną przyjemność (choć na ile byłoby to skuteczne, to już inna kwestia).

"Pech to nie grzech" prezentuje tak niski poziom, że nie wydaje mi się, by filmem był zainteresowany Netflix, który - jak wiadomo - nie ma jakichkolwiek jakościowych standardów i bierze wszystko. Wprowadzenie tego do kin to jest katastrofalna pomyłka.

Ocena: 2

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)