Der Hauptmann (2017)

Fascynujące studium systemu chylącego się ku upadkowi. Jest kwiecień 1945 roku. Koniec III Rzeszy wydaje się nieunikniony. W kraju szerzy się chaos i defetyzm. Żołnierze masowo uciekają z armii, ale lokalna ludność nie chce im pomagać, co sprawia, że dochodzi do aktów przemocy i morderstw z obu stron. Sytuacja jest bardzo zła, ale jeszcze nie tragiczna. Mechanizmy władzy wciąż funkcjonują, choć w większości w sposób kompletnie niewłaściwy. I o tym właśnie jest w dużej mierze "Kapitan".



Przybliżając historię Williego Herolda, reżyser Robert Schwentke pokazuje kanibalizm systemu. Herold bez większych problemów zdołał przyjąć fałszywą tożsamość kapitana działającego ze specjalną misją na zlecenie samego Hitlera. Dwa lata wcześniej nie byłby w stanie wykonać tego numeru. Teraz, w sposób instynktowny, zdołał włączyć się w mechanizmy, które desperacko potrzebowały zarządzania. To, co wyczyniał, wydaje się szokujące, nieprawdopodobne, a jednak miało miejsce naprawdę. Herold w obrazie Schwentkego jest niczym wirus HIV, który infekuje organizm i zaczyna go zżerać od środka. Jest ucieleśnieniem nihilistycznego stanu społeczeństwa, które jednak wprowadzał w życie z morderczą skutecznością.

Tak patrząc na "Kapitana" jest to rzecz z pogranicza groteski. Reżyser sięga po pomysły, które nie miały prawa się udać, czyniąc na przykład z nazistowskich oficerów więźniów niczym nie różniących się od ofiar przebywających w obozach koncentracyjnych. Schwentke jednak nigdy nie nadaje im wyraźnie surrealistycznego charakteru, jak to na przykład robił Armando Iannucci w "Śmierci Stalina". Reżyser zachowuje śmiertelną powagę, pokazują do jakich rzeczy, rodem z najgorszych koszmarów sennych, zdolny jest człowiek pozbawiony hamulców czy to zewnętrznych (przez sprawnie działający aparat władzy) czy to wewnętrznych (moralność).

Jednak sama postać Herolda, który nie jest osobą fikcyjną, lecz naprawdę dokonał rzeczy pokazanych w filmie, rozczarowuje. Reżyserowi nie udało się przekonać mnie do jego wewnętrznej drogi ku jądru ciemności. Działania i decyzje podejmowane przez Herolda nie są dla mnie wiarygodne. I choć grający go Max Hubacher stara się jak może nadać mu głębi, dla mnie pozostał postacią papierową, groteskowym klaunem, którego miejsce jest tylko w filmowej fikcji a nie w realnym świecie.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)