Sorry to Bother You (2018)

Boots Riley powinien częściej robić filmy. Facet ma talent, pomysły i odwagę w byciu bezkompromisowym. "Przepraszam, że przeszkadza" nie jest najbardziej odjechanym filmem, jaki widziałem w tym roku, ale w kinie już dawno nie oglądałem czegoś równie szalonego. Niestety brak filmowego obycia reżysera jest mocno wyczuwalny i sprawia, że pomimo wszystkich absolutnie fantastycznych pomysłów jest to niestety miejscami rzecz bardzo, ale to bardzo męcząca.



"Przepraszam, że przeszkadzam" jest satyrą piekielnie inteligentną i mocno okrutną. Reżyser rozprawia się z socjoekonomicznymi nierównościami, z odurzającym urokiem materializmu, z ogłupiającymi mediami, z pretensjonalnością sztuki, z obsesjami Afroamerykanów na temat definiowania "bycia czarnym", z płytkością fascynacji białych Amerykanów kulturą czarnoskórych sąsiadów. Riley nie bierze jeńców, wali prosto z mostu i czyni to w sposób wyrazisty i bardzo pomysłowy.

W najlepszych momentach "Przepraszam, że przeszkadzam" wydaje się być bratem "Latającego cyrku Monty Pythona". Poziom absurdu niektórych scen przekracza wszelkie normy. Scena rapowania jest po prostu genialna, jednocześnie obrazoburcza i głęboko przenikliwa. Pomysł z equisapiens i to, jak oni wyglądają, uważam za strzał w dziesiątkę. Niemoralna propozycja, którą w pewnym momencie otrzymuje bohater, i związany z nią monolog Armiego Hammera to klejnot sztuki filmowej. Do tego dochodzi cała masa ekscentryczny drobiazgów. Wszystko to dawało mi wiele powodów nie tylko do uśmiechów, lecz wręcz do parskania gromkim śmiechem.

Niestety jednocześnie w filmie sporo scen pozbawionych było filmowego wyczucia, serwowanych na surowo, pełnych drętwych dialogów lub niedopracowanych interakcji. Nie raz i nie dwa zdarzało się, że tempo narracji całkowicie siadało. Miejscami byłem naprawdę mocno zmęczony tym, co widziałem na ekranie. W tych momentach cierpiałem podwójnie. Nieporadność reżysera powodowała bowiem, że nie mogłem zachwycać się filmem tak bardzo, jakbym chciał.

Wierzę jednak, że jeśli Riley nabierze reżyserskiego doświadczenia, to jest w stanie wykręcić arcydzieło kinowego szaleństwa.

Ocena: 7

PS. Widzę, że w tanich projektach Hammer lubi grać szaleńców i psychopatów. Wypada w tych rolach tak świetnie, że powinien ich spróbować w mainstreamie. Zamiast więc ubiegać się o role superbohaterów komiksowych, powinien raczej zostać złoczyńcą. Mógłby wtedy wykorzystać swój urok osobisty w służbie "zła".

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

Tonight I Strike (2013)