The Song of Sway Lake (2017)

Na papierze "Pieśń Jeziora Sway" wygląda bardzo obiecująco. To portret rodziny, której członków łączą ze sobą silne więzi, ale nie są to relacje bliskie emocjonalnie. Wyjątkiem zdaje się być relacja Olliego z ojcem. "Zdaje się", ponieważ w filmie widzimy jedynie jej efekty, a nie ją samą, ponieważ ojciec popełnił samobójstwo. Ollie ma jednak obsesję na punkcie muzyki, dokładnie jak jego rodzic. I przybył do letniej rezydencji rodziny z misją odnalezienia cennej płyty. Płyty, którą jego babka zamierza sprzedać.



To jednak, co można obejrzeć na ekranie, mocno rozczarowuje. Reżyser porusza się w obrębie narracyjnych stereotypów. Bohaterowie są ekscentryczni w typowy dla niezależnego kina amerykańskiego sposób. Co nie byłoby złe, gdyby twórcy jakoś ciekawie to pociągnęli. Tymczasem Ollie jest postacią tak schematyczną, że trudno go w ogóle zapamiętać. Jego przyjaciel zdecydowanie bardziej przykuwa uwagę swoim efekciarskim zachowaniem. Niestety nic z tego nie wynika, nie prowadzi do głębszych refleksji. Nie do końca w ogóle można się rozeznać, kim jest i po co w ogóle pojawia się w filmie.

Bardzo słabiutko wypada wątek "miłosny". Piszę to w cudzysłowie, ponieważ tych kilka scen trudno nazwać nawet flirtem, a co dopiero mówić o letnim romansie. Rozczarowuje również warstwa muzyczna, która przecież ma dla całego filmu kluczowe znaczenie. Widać, że twórcy mocno się nad soundtrackiem napracowali, ale nie udało im się nadać muzyce statutu równorzędnego bohatera. Co uważam za wielką stratę dla obrazu.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)