Brightburn (2019)

SPOILER

Nie wystarczy mieć pomysł. Trzeba jeszcze umieć go zrealizować. To truizm, a jednak zadziwiająco często twórcy filmowi zdają się o nim nie wiedzieć lub nie pamiętać. Do tego grona można z całą pewnością zaliczyć braci Jamesa Gunna oraz jego współpracownika jeszcze z czasów "PG Porn" Davida Yarovesky'ego.



Punkt wyjścia jest bardzo obiecujący. Oto na farmie bezdzietnego małżeństwa rozbija się kosmiczny pojazd, w którego wnętrzu znajduje się niemowlę. Para postanawia go przygarnąć i wychować jak własnego syna. Ich życie płynie szczęśliwie przez następną dekadę. Kiedy jednak chłopak osiąga wiek, w którym normalni ludzie zaczynają wkraczać w okres dojrzewania, zaczynają nasilać się u niego objawy jego obcości.

Nawiązania do historii Supermana są oczywiste. I pomysł, by wychodząc z tego samego punktu pójść w przeciwną stronę, pokazując kosmicznego przybysza jako wcielone zło, był bardzo obiecujący. Niestety szybko okazuje się, że poza ciekawym punktem wyjścia "Brightburn" nie ma nic do zaoferowania. Ba, nawet sama koncepcja wyczerpuje się już w jednej z pierwszych scen, kiedy tytułowy syn ciemności opowiada o pszczołach i osach. Wyjaśnia w nim, o czym jest ten film, więc naprawdę można wtedy wyjść z kina i nic się nie straci. Zamiast bowiem ciekawej zabawy komiksowymi motywami, Gunnowie i Yarovesky wpadli w koleiny typowego horroru o opętanych dzieciakach. "Brightburn" składa się więc z całej serii wtórnych scen, które w różnych konfiguracjach funkcjonują niemal we wszystkich filmach o podobnej tematyce. Twórcy nie potrafią ich nawet wizualnie uatrakcyjnić. Niby jest scena z okiem czy ze szczęką. Ale dwa takie przykłady na półtorej godziny seansu, to zdecydowanie za mało.

Co gorsza, na końcu okazuje się, że inspiracją dla Gunnów i Yarovesky'ego wcale nie były komiksy DC Comics, a twórczość filmowa Shyamalana. W "Brightburn" zastosowany został ten sam myk, co w "Split", który jedną krótką sceną w końcówce ujawnił, że film powiązany jest z "Niezniszczalnym". W przypadku "Brightburn" mamy do czynienia z dzieleniem jednego uniwersum z "Super", starym filmem o "superbohaterze" wyreżyserowanym przez Jamesa Gunna. O ile jednak "Niezniszczalny" był bardzo dobrym filmem, a "Split" solidnym, o tyle "Super" był ledwie przeciętny, a "Brightburn" wypada jeszcze słabiej. I choć drobna część mnie liczy, że Gunnowie stworzą odpowiednik "Glassa", to jednak większa część mnie ma nadzieję, że pomysł kinowego uniwersum zostanie porzucony.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)