Durante la tormenta (2018)
Za wszystkie problemy człowieka odpowiadają dzieci. No, może nie za wszystkie, ale z całą pewnością za te najważniejsze. Może też nie każdego człowieka, ale głównej bohaterki filmu "Fatamorgana" jak najbardziej.
Kiedy poznajemy Verę, widzimy kobietę spełnioną. Ma przystojnego męża, niezłą pracę i cudowną córkę. I wszystko to straci przez jednego wścibskiego chłopaka, który zginął ćwierć wieku wcześniej.
Nico Lasarte to dzieciak, który słysząc odgłosy awantury u sąsiadów, wślizguje się do ich domu, gdzie zastaje mężczyznę z zakrwawionym nożem i trupa kobiety. Ucieka, wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu. 25 lat później do domu, w którym mieszkał Nico ze swoją matką, wprowadza się Vera z rodziną. Wśród rzeczy pozostawionych po poprzednich lokatorach jest stary telewizor, kamera i kasety wideo. Podczas niezwykłej burzy elektromagnetycznej, identycznej do tej, która szalała w dniu śmierci Nico, stary telewizor i podłączona do niego kamera staną się czasoprzestrzennym łącznikiem. Umożliwi to Verze ostrzeżenie Nico przed tym, co go czeka. Ale w ten sposób kobieta zmieniła własną przyszłość...
Gdyby Nico nie był taki wścibski, nie zginąłby. Gdyby Vera nie ostrzegła dzieciaka, nie straciłaby swojej rodziny. Bo w nowej rzeczywistości jej mąż nie jest jej mężem, a co za tym idzie, nie ma też córki. Ale i w tej zmienionej rzeczywistości kobieta jest szczęśliwa. Odniosła jeszcze większy sukces zawodowy. Znalazła też miłość swojego życia. Jednak przez dziecko - córkę, o której nie potrafi zapomnieć - Vera nie jest w stanie cieszyć się tym, co ma. I będzie zmuszona do naprawdę desperackich kroków, jeśli chce mieć choć cień szansy na odzyskanie tego, co utraciła.
"Fatamorgana" jest bardzo klasyczną hiszpańską produkcją. Wątki nadprzyrodzone i pozornie niezwykle splątane intrygi mieszają się z historiami rodem z melodramatycznych telenoweli. Reżyser Oriol Paulo sprawnie to wszystko zmiksował, ale nie jest to rzecz równie udana, co jego wcześniejsze "Contratiempo". Tajemnica nie jest aż tak skomplikowana, jak się wydaje, a wszystko zbyt mocno podporządkowane zostało finalnemu rozwiązaniu. To zaś prowadzi do nieprzekonujących rozwiązań, które istnieją tylko po to, by gwarantować wybrane przez twórców zakończenie.
Rzecz jest też odrobinę przydługa. Wiele scen zostało nadmiernie rozciągniętych, co miałoby uzasadnienie, gdyby wykorzystano je do budowania klimatu. Niestety w tym akurat filmie klimat nie jest aż tak istotny. Twórcy wolą skupiać swą uwagę na kryminalnej zagadce i rozplątywaniu wątków tak, by bohaterka mogła uratować swoją córkę.
Ogląda się to nieźle, ale miejscami robiło się nudno.
Ocena: 6
Kiedy poznajemy Verę, widzimy kobietę spełnioną. Ma przystojnego męża, niezłą pracę i cudowną córkę. I wszystko to straci przez jednego wścibskiego chłopaka, który zginął ćwierć wieku wcześniej.
Nico Lasarte to dzieciak, który słysząc odgłosy awantury u sąsiadów, wślizguje się do ich domu, gdzie zastaje mężczyznę z zakrwawionym nożem i trupa kobiety. Ucieka, wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu. 25 lat później do domu, w którym mieszkał Nico ze swoją matką, wprowadza się Vera z rodziną. Wśród rzeczy pozostawionych po poprzednich lokatorach jest stary telewizor, kamera i kasety wideo. Podczas niezwykłej burzy elektromagnetycznej, identycznej do tej, która szalała w dniu śmierci Nico, stary telewizor i podłączona do niego kamera staną się czasoprzestrzennym łącznikiem. Umożliwi to Verze ostrzeżenie Nico przed tym, co go czeka. Ale w ten sposób kobieta zmieniła własną przyszłość...
Gdyby Nico nie był taki wścibski, nie zginąłby. Gdyby Vera nie ostrzegła dzieciaka, nie straciłaby swojej rodziny. Bo w nowej rzeczywistości jej mąż nie jest jej mężem, a co za tym idzie, nie ma też córki. Ale i w tej zmienionej rzeczywistości kobieta jest szczęśliwa. Odniosła jeszcze większy sukces zawodowy. Znalazła też miłość swojego życia. Jednak przez dziecko - córkę, o której nie potrafi zapomnieć - Vera nie jest w stanie cieszyć się tym, co ma. I będzie zmuszona do naprawdę desperackich kroków, jeśli chce mieć choć cień szansy na odzyskanie tego, co utraciła.
"Fatamorgana" jest bardzo klasyczną hiszpańską produkcją. Wątki nadprzyrodzone i pozornie niezwykle splątane intrygi mieszają się z historiami rodem z melodramatycznych telenoweli. Reżyser Oriol Paulo sprawnie to wszystko zmiksował, ale nie jest to rzecz równie udana, co jego wcześniejsze "Contratiempo". Tajemnica nie jest aż tak skomplikowana, jak się wydaje, a wszystko zbyt mocno podporządkowane zostało finalnemu rozwiązaniu. To zaś prowadzi do nieprzekonujących rozwiązań, które istnieją tylko po to, by gwarantować wybrane przez twórców zakończenie.
Rzecz jest też odrobinę przydługa. Wiele scen zostało nadmiernie rozciągniętych, co miałoby uzasadnienie, gdyby wykorzystano je do budowania klimatu. Niestety w tym akurat filmie klimat nie jest aż tak istotny. Twórcy wolą skupiać swą uwagę na kryminalnej zagadce i rozplątywaniu wątków tak, by bohaterka mogła uratować swoją córkę.
Ogląda się to nieźle, ale miejscami robiło się nudno.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz