Ποτέ την Κυριακή (1960)

"Nigdy w niedzielę" to opowieść o tym, że zbyt dużo samoświadomości szkodzi ludziom. Przestajemy się cieszyć drobnymi przyjemnościami, a zaczynamy widzieć przerażający egzystencjalny ból i bezsens.



Bohaterką filmu jest Ilya. To piękna, pełna życia kobieta, która jest prostytutką. Praca przynosi jej dużo radości i satysfakcji. Jest niezależną kobietą, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak wpływa na mężczyzn i w pełni to wykorzystuje. Jej postawa budzi jednak wewnętrzny sprzeciw pewnego Amerykanina, który przybył do Grecji, ponieważ jest zakochany w tej kulturze... a raczej w swoim wyobrażeniu o niej. Amerykanin rozumie, że postawa Ilyi jest formą eskapizmu. Przed czym? Tego się nigdy nie dowiemy. Mężczyzna wierzy, że odpowiednio wyedukowana, porzuci prostytucję i stanie się spełnioną, świadomą siebie kobietą. Sam podejmuje się tej misji.

Czy jednak samoświadomość jest lepsza od eskapistycznej radości? Może lepiej jest uciekać od problemów niż dawać sobie z ich istnienia sprawę i nie być w stanie nic z tą wiedzą zrobić? Reżyser przewrotnie wskazuje, że twierdząca i przecząca odpowiedź będzie równie błędna. Na szczęście jest trzecia opcja - miłość, która może "uratować" kobietę bez niszczenia jej natury.

Muszę powiedzieć, że jestem rozczarowany tym filmem. Owszem, jako reklama greckiej kultury sprawdza się bardzo dobrze. Może spokojnie stać obok "Greka Zorby". Ale jak na mój gust jest w tym filmie zdecydowanie za dużo scen slapstickowego humoru, który zmieniał całość w coś, w czym mogliby się pojawić Flip i Flap. Miejscami bardzo mi to przeszkadzało. Na szczęście złe wrażenie neutralizowała pełna żaru kreacja Meliny Mercouri. Jako Ilya była po prostu boska.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)