Кислота (2018)
Oto rosyjska młodzież. Jak ich odpowiedniki w innych krajach zawieszeni są w egzystencjalnej pustce. Coś powinni robić, mieć jakieś cele, coś sobą reprezentować. Ale nic z tych rzeczy nie ma miejsca. Niektórzy pozorują jakieś działania. Inni oddają się pustym aktom buntu. Reszta udaje, że żyje chwilą, od czasu do czasu układając nierealne plany. Nieliczni mają tego dość i sami (lub też pod wpływem środków odurzających) decydują się na śmierć.
Gorczilin jest młodym twórcą, więc "Kwas" ma zapewne być obrazem jego pokolenia. Jednak oglądając go na myśl przychodziły mi raczej filmy 50-latków próbujących uchwycić niepokoje i egzystencjalną samotność młodych. Nie jest to może Larry Clark z "Dzieciaków" czy "Ken Parku", ale jakieś echo Amerykanina można w "Kwasie" odnaleźć. Z jakiegoś powodu całość skojarzyła mi się także z latami 80. Punkowa muzyka doskonale pasowałaby do tej opowieści.
Na ogólnym poziomie Gorczilinowi udało się całkiem nieźle uchwycić młodzieńczy angst. Czuć w zachowaniach bohaterów pustkę, brak celu, pozerstwo. Problemy zaczynają się, kiedy chce się bliżej przyjrzeć Saszy czy Piotrowi. Ich sylwetki są nie tyle skomplikowane i niejednoznaczne, co po prostu niedopracowane. Jakby twórcy doszli do wniosku, że skoro jest to opowieść o egzystencjalnej pustce, to postacie też mogą być puste i nikt tego nie zauważy. Otóż zauważy. Motywacje bohaterów oraz ich relacje z innymi nie istnieją poza tym, co zostanie zwerbalizowane, przez co spłyceniu ulegają sceny z ich radykalnymi decyzjami. Trudno angażować się w wewnętrzne bitwy protagonistów, skoro ich czyny koniec końców są jedynie elementem reżyserskiego performance'u.
Mimo to jest w tym filmie sporo rzeczy, które mi się spodobały. "Kwas" ma niezłą estetykę i solidne zdjęcia. Do tego Filipp Awdiejew i Aleksandr Kuzniecow zagrali na dobrym poziomie, dzięki czemu ich bohaterowie zdołali wzbudzić moje zainteresowanie.
Ocena: 6
Gorczilin jest młodym twórcą, więc "Kwas" ma zapewne być obrazem jego pokolenia. Jednak oglądając go na myśl przychodziły mi raczej filmy 50-latków próbujących uchwycić niepokoje i egzystencjalną samotność młodych. Nie jest to może Larry Clark z "Dzieciaków" czy "Ken Parku", ale jakieś echo Amerykanina można w "Kwasie" odnaleźć. Z jakiegoś powodu całość skojarzyła mi się także z latami 80. Punkowa muzyka doskonale pasowałaby do tej opowieści.
Na ogólnym poziomie Gorczilinowi udało się całkiem nieźle uchwycić młodzieńczy angst. Czuć w zachowaniach bohaterów pustkę, brak celu, pozerstwo. Problemy zaczynają się, kiedy chce się bliżej przyjrzeć Saszy czy Piotrowi. Ich sylwetki są nie tyle skomplikowane i niejednoznaczne, co po prostu niedopracowane. Jakby twórcy doszli do wniosku, że skoro jest to opowieść o egzystencjalnej pustce, to postacie też mogą być puste i nikt tego nie zauważy. Otóż zauważy. Motywacje bohaterów oraz ich relacje z innymi nie istnieją poza tym, co zostanie zwerbalizowane, przez co spłyceniu ulegają sceny z ich radykalnymi decyzjami. Trudno angażować się w wewnętrzne bitwy protagonistów, skoro ich czyny koniec końców są jedynie elementem reżyserskiego performance'u.
Mimo to jest w tym filmie sporo rzeczy, które mi się spodobały. "Kwas" ma niezłą estetykę i solidne zdjęcia. Do tego Filipp Awdiejew i Aleksandr Kuzniecow zagrali na dobrym poziomie, dzięki czemu ich bohaterowie zdołali wzbudzić moje zainteresowanie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz