Qu'un sang impur... (2019)
Dopiero co przy "Bez skrupułów" narzekałem na pomysł z traumą głównego bohatera. Wątek ten staje się jeszcze bardziej idiotyczny, kiedy zestawi się go z "Komandem Breitnera". Bohater tego filmu również cierpi na poważną traumę związaną z tym, czego dokonywał jako żołnierz w Indochinach. Jednak w przeciwieństwie do "Bez skrupułów" nie jest to wykorzystywane jako koło zamachowe dla fabuły. Jest za to ważnym rysem charakterologicznym bohatera i wpisuje się w ogólny klimat i tematykę filmu.
"Komando Breitnera" nie jest bowiem wyłącznie typową wojenną historią o grupie straceńców wysłanych na misję niemożliwą. Twórcy kreślą pełen gorzkiej ironii obraz pokazującej bezsens wojny. Nawet wtedy, kiedy prowadzona jest w imię godnych ideałów. Film cofa widzów do koszmaru wojny w Algierii. Po obu stronach barykady stoją ludzie, którzy jeszcze nie tak dawno temu byli towarzyszami broni i dla wolnej Francji gotowi byli na ryzykować swoje życie. Teraz jedni wciąż walczą o wielką Francję. Inni, zgorzkniali i rozczarowani, chcą samostanowienia - wolnej Algierii.
Już na tym ogólnym poziomie konflikt nie jest prosty. Dla wielu Francuzów Algieria była częścią ich ojcowizny, o którą byli gotowali walczyć z równą determinacją, co Arabowie i ludy pustynne. Jednak przy bliższym przyjrzeniu się, obraz jeszcze bardziej się zaczernia. Często nie sposób zorientować się, kto jest dobry a kto zły. W pewnym momencie ten podział przestaje mieć jakikolwiek sens. Osoby, które szlachetnie zachowują się w jednej chwili, mogą być tchórzami lub bezwzględnymi sadystami w innej. Ci, którzy są ich sojusznikami, szybko mogą stać się ich ofiarami. A dobre intencje zamiast polepszać sytuację tylko prowadzą do kolejnych bezsensownych śmierci.
"Komando Breitnera" to przykład naprawdę solidnego dramatu wojennego, który stawia nie tylko na akcję, ale też na kontemplację.
Ocena: 7
"Komando Breitnera" nie jest bowiem wyłącznie typową wojenną historią o grupie straceńców wysłanych na misję niemożliwą. Twórcy kreślą pełen gorzkiej ironii obraz pokazującej bezsens wojny. Nawet wtedy, kiedy prowadzona jest w imię godnych ideałów. Film cofa widzów do koszmaru wojny w Algierii. Po obu stronach barykady stoją ludzie, którzy jeszcze nie tak dawno temu byli towarzyszami broni i dla wolnej Francji gotowi byli na ryzykować swoje życie. Teraz jedni wciąż walczą o wielką Francję. Inni, zgorzkniali i rozczarowani, chcą samostanowienia - wolnej Algierii.
Już na tym ogólnym poziomie konflikt nie jest prosty. Dla wielu Francuzów Algieria była częścią ich ojcowizny, o którą byli gotowali walczyć z równą determinacją, co Arabowie i ludy pustynne. Jednak przy bliższym przyjrzeniu się, obraz jeszcze bardziej się zaczernia. Często nie sposób zorientować się, kto jest dobry a kto zły. W pewnym momencie ten podział przestaje mieć jakikolwiek sens. Osoby, które szlachetnie zachowują się w jednej chwili, mogą być tchórzami lub bezwzględnymi sadystami w innej. Ci, którzy są ich sojusznikami, szybko mogą stać się ich ofiarami. A dobre intencje zamiast polepszać sytuację tylko prowadzą do kolejnych bezsensownych śmierci.
"Komando Breitnera" to przykład naprawdę solidnego dramatu wojennego, który stawia nie tylko na akcję, ale też na kontemplację.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz