The King of Staten Island (2020)

Scott to człowiek snujący się po tytułowym Staten Island bez celu. Naznaczony traumą, napiętnowany jako jednostka sprawiająca problemy (niestabilny emocjonalnie, niedojrzały, cierpiący na ADD) biernie poddał się temu, co ten bagaż oznacza dla niego w relacji ze światem. Sytuacja zmienia się, kiedy stabilny dotąd system rozpadnie się. Młodsza siostra wyjedzie na studia zostawiając go samego z matką. Ta jednak właśnie przestała być samotna. Scott - oczywiście! - nie akceptuje nowego partnera rodzicielki. Przyzwyczajony do nicości swojej egzystencji nie jest zainteresowany, by cokolwiek się zmieniło. Okoliczności jednak sprawią, że zmiana i tak nadejdzie...



"Król Staten Island" to kino protestanckie i republikańskiej pełną gębą. Pokazuje, że człowiek wyjdzie na ludzi, jeśli tylko będzie mógł pracować i socjalizować się. Nic więcej nie jest potrzebne. Można więc zapomnieć o wszelkich wymysłach państwa opiekuńczego. Nie, trzeba lenia kopnąć w tyłek, niech zakasa rękawy, posprząta parę kibli w remizie, zostanie zmuszony do opieki nad dziećmi i pobędzie w towarzystwie ciężko pracujących ludzi, z którymi będzie mógł nawiązać nić porozumienia, a wszystko samo się ułoży.

Film Apatowa jest więc kinem propagandowym. Tym bardziej należą mu się brawa za to, że zrobił z tego tak wciągającą historię. "Król Staten Island" to dla mnie najlepszy film reżysera od czasu "Funny People". Ma fajnych bohaterów. Został świetnie napisany. Dialogi są inteligentne, ale nie przemądrzałe. Całość tchnie autentyzmem.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Home (2016)