Oslo (2021)
Twórcy filmu dostają ode mnie owacje na stojąco. To zdumiewające, jak dobrze oglądało mi się tę historię, która przecież tak naprawdę pozbawiona jest jakichkolwiek atrakcji. Kulisy stworzenia Porozumienia z Oslo to nic więcej, jak niekończące się negocjacje. Te rozmowy mogą być dla historyków fascynującym pokarmem, ale dla przeciętnego widza byłyby nie do zniesienia.
"Oslo" udowadnia, że ten problem dało się łatwo obejść. Owszem, większość scen wciąż opiera się na rozmowach, na przerzucaniu się historycznymi argumentami. Jednak twórcy nie przeciążają systemu technicznymi kruczkami prawnymi, nie zanudzają nas powtarzaniem tych samych pretensji raz za razem. Uproszczenia prezentują jednak tak, że nie czuć w tym wcale trywializacji. Udało się to poprzez stworzenie plejady wyrazistych postaci, które wypowiadane kwestie potrafiło uczynić osobistymi wyznaniami. Większość z postaci bazuje co prawda na jednej wyrazistej cesze, co miejscami prowadzi do dziwacznych sytuacji (najbardziej rzuca się to w oczy w przypadku Uriego Savira, który zachowuje się trochę jak bohater wyjęty z serii "Naga broń"). Z drugiej strony umożliwiło to stworzenie ciekawych emocjonalnie interakcji.
Ku mojemu zdumieniu "Oslo" okazało się bowiem filmem miejscami zaskakująco wzruszającym. Twórcom udało się uchwycić iskrę nadziei tlącą się w pozornie niemożliwych warunkach. I choć Porozumienie z Oslo pozostało w gruncie rzeczy jedynie marzeniem, to jednak film składa hołd tym wszystkim, którzy odważyli się marzyć i spróbowali sny przekuć w rzeczywistość.
Niestety chwilami twórcy wpadają w pułapkę niepotrzebnej ckliwości. Scen z Gazy jest za dużo. Mimo wszystko rzecz wyszła dużo lepiej od tego, czego się spodziewałem sięgając po nią.
Ocena: 7
"Oslo" udowadnia, że ten problem dało się łatwo obejść. Owszem, większość scen wciąż opiera się na rozmowach, na przerzucaniu się historycznymi argumentami. Jednak twórcy nie przeciążają systemu technicznymi kruczkami prawnymi, nie zanudzają nas powtarzaniem tych samych pretensji raz za razem. Uproszczenia prezentują jednak tak, że nie czuć w tym wcale trywializacji. Udało się to poprzez stworzenie plejady wyrazistych postaci, które wypowiadane kwestie potrafiło uczynić osobistymi wyznaniami. Większość z postaci bazuje co prawda na jednej wyrazistej cesze, co miejscami prowadzi do dziwacznych sytuacji (najbardziej rzuca się to w oczy w przypadku Uriego Savira, który zachowuje się trochę jak bohater wyjęty z serii "Naga broń"). Z drugiej strony umożliwiło to stworzenie ciekawych emocjonalnie interakcji.
Ku mojemu zdumieniu "Oslo" okazało się bowiem filmem miejscami zaskakująco wzruszającym. Twórcom udało się uchwycić iskrę nadziei tlącą się w pozornie niemożliwych warunkach. I choć Porozumienie z Oslo pozostało w gruncie rzeczy jedynie marzeniem, to jednak film składa hołd tym wszystkim, którzy odważyli się marzyć i spróbowali sny przekuć w rzeczywistość.
Niestety chwilami twórcy wpadają w pułapkę niepotrzebnej ckliwości. Scen z Gazy jest za dużo. Mimo wszystko rzecz wyszła dużo lepiej od tego, czego się spodziewałem sięgając po nią.
Ocena: 7
Muszę zobaczyć. Zachęciłeś mnie, bo obawiałam się, że rzecz będzie przyciężkawa.
OdpowiedzUsuńCiężka zdecydowanie nie jest
Usuń