Ghostbusters: Afterlife (2021)

O "Pogromcach duchów" z 2016 roku nie mam najlepszego zdania. Uważam, że Feig nie pokazał swojego komediowego pazura, paniom szło tak sobie, a całość ratował przezabawny Chris Hemsworth. Niemniej jednak był to film mający ręce i nogi i jakiś pomysł na siebie. Jedyne, co przyświecało twórcom "Dziedzictwa" to asekurancki fan-service.



"Pogromcy duchów: Dziedzictwo" zrealizowani są zgodnie z formułą, której nienawidzę z całego serca. Polega ona na tym, że przez większość filmu nic się nie dzieje. Nie ma żadnych pogromców, o duchach też możemy zapomnieć. Za to jest dużo opowiadania o małym miasteczku, o chłopaku zainteresowanym dziewczyną, o geekowym koledze z klasy i jeszcze bardziej geekowym nauczycielu. Jest sporo o rodzinie, o marzeniach i planach.

I w pewnym momencie twórcy orientują się, że właściwa fabuła jeszcze się nie rozkręciła. Co więc robią? Zaczynają gnać na łeb na szyję. Nim się spostrzeżemy, już jesteśmy konfrontowani z potężną adwersarzem. Oczywiście musimy w to wierzyć na słowo, bo Zło pojawia się zbyt późno, by można je było w pełnej krasie pokazać. Objawia się wyłącznie na potrzeby finału, w którym pozornie bohaterowie mają problemy, a w rzeczywistości wszystko układa się po ich myśli. I na tym koniec.

Ale oczywiście twórcy liczą, że nie będziemy rozczarowani, bo przecież tyle jest tu nostalgii za latami 80. Co chwilę pojawiają się odniesienia do oryginału. I oczywiście widzimy oryginalną obsadę, nawet tych, którzy już nie żyją. To powinno wystarczyć, byśmy uznali całość za dobry film. I wielu zapewne to wystarcza. Mnie tylko rozsierdziło. Cała pierwsza godzina filmu powinna być upchnięta w maksimum 20 minut. Potem bohaterowie powinni zacząć gromić duchy, może na początku dla zabawy, ale z czasem mogliby zacząć odkrywać, że za nagłymi pojawieniami ektoplazmowych stworów kryje się coś więcej, odkrywanie tego mogłoby podnosić stawkę i budować napięcie przed finałową konfrontacją. Dałoby to miejsce na porażki, co uwiarygodniłoby twierdzenia, że przeciwnik jest potężną istotą. Ale nie, taki rodzaj narracji w Hollywood nie jest modny.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)