L'événement (2021)
Gdybym miał sądzić wyłącznie o zwycięzcy tegorocznej Wenecji, to musiałbym powiedzieć, że był to raczej słaby festiwal. Na szczęście wiem, że w sekcji konkursu głównego były filmy lepsze niż "Zdarzyło się". Na przykład "Psie pazury".
Siłą "Zdarzyło się" są w moich oczach pominięcia. Nie zobaczymy sceny seksu, która doprowadziła do sytuacji, w jakiej znalazła się główna bohaterka. Postać poznajemy już w momencie, w którym zaczyna się jej niepokój o to, że może być w ciąży. Widzimy więc wyłącznie jej zachowania naznaczone lękiem. O tym, co wydarzyło się wcześniej, dowiemy się niejako z drugiej ręki. Podobnie jest z tym, jak zachowywała się bohaterka przed uświadomieniem sobie, że jest w ciąży. Teraz widzimy po prostu kobietę, która w kraju karzącym za aborcję, zaszła w niechcianą ciążę.
I to jest super. Reżyserka nie łagodzi wizerunku bohaterki. Jasno daje do zrozumienia, że kontekst zajśćia w ciążę nie ma znaczenia. Podobnie jak i stan płodu. Prawo do samodecydowania nie powinno być uwarunkowane dodatkowymi okolicznościami. Takie postawienie sprawy czyni rzecz jasna ze "Zdarzyło się" kino zaangażowane, propagandowe. W tym jednak również nie ma nic złego.
Jednak sama opowieść reżyserki nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Mimo decyzji o ograniczeniu przestrzeni ekranowej, nie czułem intensywności zaciskającej się pętli na szyi. Podobnie podobnie było z pojawiającymi się co jakiś czas informacjami o kolejnych mijających tygodniach: nie czułem, że mam do czynienia z desperackim wyścigiem z czasem. Zapędzanie się bohaterki w ślepy zaułek przebiega tu bez wyrazu. I nie zmieniają tego mocne sceny prób aborcyjnych.
Ocena: 6
Siłą "Zdarzyło się" są w moich oczach pominięcia. Nie zobaczymy sceny seksu, która doprowadziła do sytuacji, w jakiej znalazła się główna bohaterka. Postać poznajemy już w momencie, w którym zaczyna się jej niepokój o to, że może być w ciąży. Widzimy więc wyłącznie jej zachowania naznaczone lękiem. O tym, co wydarzyło się wcześniej, dowiemy się niejako z drugiej ręki. Podobnie jest z tym, jak zachowywała się bohaterka przed uświadomieniem sobie, że jest w ciąży. Teraz widzimy po prostu kobietę, która w kraju karzącym za aborcję, zaszła w niechcianą ciążę.
I to jest super. Reżyserka nie łagodzi wizerunku bohaterki. Jasno daje do zrozumienia, że kontekst zajśćia w ciążę nie ma znaczenia. Podobnie jak i stan płodu. Prawo do samodecydowania nie powinno być uwarunkowane dodatkowymi okolicznościami. Takie postawienie sprawy czyni rzecz jasna ze "Zdarzyło się" kino zaangażowane, propagandowe. W tym jednak również nie ma nic złego.
Jednak sama opowieść reżyserki nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Mimo decyzji o ograniczeniu przestrzeni ekranowej, nie czułem intensywności zaciskającej się pętli na szyi. Podobnie podobnie było z pojawiającymi się co jakiś czas informacjami o kolejnych mijających tygodniach: nie czułem, że mam do czynienia z desperackim wyścigiem z czasem. Zapędzanie się bohaterki w ślepy zaułek przebiega tu bez wyrazu. I nie zmieniają tego mocne sceny prób aborcyjnych.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz