Violation (2020)
SPOILERY
"Violation" zbudowane jest z dwóch filmów, które połączono w jedno. Oddzielnie każda z tych historii - zbudowana nawet wyłącznie na scenach zawarty w "Violation" - przypadłaby mi do gustu. Niestety wymieszane razem, łączone obrazkami przyrody, głównie wilka zajadającego upolowanego zająca, są dla mnie nie do przyjęcia. "Violation" to świetny przykład na to, że w kinie elementy składowe nie sumują się w większą całość.
Pierwsza historia to dramat psychologiczny o tym, co wydarzyło się, kiedy dwie siostry i ich partnerzy spotkali się w chatce nad jeziorem. To opowieść o przyciąganiu, odpychaniu, o frustracjach emocjonalnych, niespełnionym pożądaniu. W połączeniu z alkoholem daje to mieszankę wybuchową.
"Violation" ciekawie podchodzi do tematu gwałtu. Szczególnie interesująco wypadają sceny po zdarzeniu. Konfrontacja sprawcy z ofiarą, kiedy to mężczyzna nie potrafi zrozumieć, że został oskarżony o przemoc seksualną. I późniejsza rozmowa sióstr pokazująca, jak skomplikowane są ludzkie relacje i emocjonalne doświadczenia.
Druga historia to kino zemsty. Para reżyserska świetnie łączy surowy realizm i pragmatyzm z groteską i absurdem sytuacji mordu i pozbywania się ciała. Jest naprawdę krwawo. A główna bohaterka świetnie wypada jako kobieta, która zdolna jest do wszystkiego.
Niestety twórcy obie te historie nie tylko połączyli ze sobą, oni je kompletnie wymieszali. Chronologia zdarzeń zostaje całkowicie zaburzona, przez co film po prostu nie robi żadnego emocjonalnego wrażenia. Zostają poszczególne sceny, który wypadają sztucznie. Nie ma tu historii, nie ma bohaterów, nie ma emocji, które mogłaby zostać wydobyte przez bardziej konwencjonalną strukturę, a przede wszystkim przez odważną decyzję, którą z historii chce się opowiedzieć.
W zaprezentowanej formie "Violation" było dla mnie nudne, męczące, nie do zniesienia.
Ocena: 2
"Violation" zbudowane jest z dwóch filmów, które połączono w jedno. Oddzielnie każda z tych historii - zbudowana nawet wyłącznie na scenach zawarty w "Violation" - przypadłaby mi do gustu. Niestety wymieszane razem, łączone obrazkami przyrody, głównie wilka zajadającego upolowanego zająca, są dla mnie nie do przyjęcia. "Violation" to świetny przykład na to, że w kinie elementy składowe nie sumują się w większą całość.
Pierwsza historia to dramat psychologiczny o tym, co wydarzyło się, kiedy dwie siostry i ich partnerzy spotkali się w chatce nad jeziorem. To opowieść o przyciąganiu, odpychaniu, o frustracjach emocjonalnych, niespełnionym pożądaniu. W połączeniu z alkoholem daje to mieszankę wybuchową.
"Violation" ciekawie podchodzi do tematu gwałtu. Szczególnie interesująco wypadają sceny po zdarzeniu. Konfrontacja sprawcy z ofiarą, kiedy to mężczyzna nie potrafi zrozumieć, że został oskarżony o przemoc seksualną. I późniejsza rozmowa sióstr pokazująca, jak skomplikowane są ludzkie relacje i emocjonalne doświadczenia.
Druga historia to kino zemsty. Para reżyserska świetnie łączy surowy realizm i pragmatyzm z groteską i absurdem sytuacji mordu i pozbywania się ciała. Jest naprawdę krwawo. A główna bohaterka świetnie wypada jako kobieta, która zdolna jest do wszystkiego.
Niestety twórcy obie te historie nie tylko połączyli ze sobą, oni je kompletnie wymieszali. Chronologia zdarzeń zostaje całkowicie zaburzona, przez co film po prostu nie robi żadnego emocjonalnego wrażenia. Zostają poszczególne sceny, który wypadają sztucznie. Nie ma tu historii, nie ma bohaterów, nie ma emocji, które mogłaby zostać wydobyte przez bardziej konwencjonalną strukturę, a przede wszystkim przez odważną decyzję, którą z historii chce się opowiedzieć.
W zaprezentowanej formie "Violation" było dla mnie nudne, męczące, nie do zniesienia.
Ocena: 2
Komentarze
Prześlij komentarz