The Last Full Measure (2019)
Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami fabuła filmu stanowi pretekst do złożenia hołdu amerykańskim weteranom. Pewnie dlatego w obsadzie jest tyle rozpoznawalnych osób. Role, jakie grają, nie usprawiedliwiają bowiem ich udziału.
Sama historia prawnika, który wbrew sobie zostaje zmuszony do przyjrzenia się sprawie odrzuconego wniosku o uhonorowanie sanitariusza, który zginął ratując życie innych żołnierzy, prowadzona jest sztampowo. Todd Robinson bardzo pilnuje się, żeby nie popełnić żadnych rażących błędów w jej opowiadaniu. Dba o to, by nie było dłużyzn. Stara się, by pomimo sporej liczby drugoplanowych i epizodycznych ról, nie wyszła z tego mechaniczna wyliczanka tego z kim i gdzie spotykał się główny bohater.
Robinson nieźle manipuluje emocjami i wiedział, gdzie może pozwolić sobie na więcej patosu lub ckliwości. Choć więc miejscami film wypada trochę naiwnie, łatwo przychodzi to zignorować. Całość ogląda się naprawdę nieźle. Jednak film nie ma w sobie tej mocy, ognia, pasji, którą dał Mel Gibson "Przełęczy ocalonych". Robinson kroczy tak bezpieczną drogą, że jego opowieść koniec końców jest bezbarwna. Film dobrze "wchodzi", ale nie zostawia po sobie śladu. Ot, po prostu kolejne solidne filmidło z gwiazdorską obsadą.
Ocena: 6
Sama historia prawnika, który wbrew sobie zostaje zmuszony do przyjrzenia się sprawie odrzuconego wniosku o uhonorowanie sanitariusza, który zginął ratując życie innych żołnierzy, prowadzona jest sztampowo. Todd Robinson bardzo pilnuje się, żeby nie popełnić żadnych rażących błędów w jej opowiadaniu. Dba o to, by nie było dłużyzn. Stara się, by pomimo sporej liczby drugoplanowych i epizodycznych ról, nie wyszła z tego mechaniczna wyliczanka tego z kim i gdzie spotykał się główny bohater.
Robinson nieźle manipuluje emocjami i wiedział, gdzie może pozwolić sobie na więcej patosu lub ckliwości. Choć więc miejscami film wypada trochę naiwnie, łatwo przychodzi to zignorować. Całość ogląda się naprawdę nieźle. Jednak film nie ma w sobie tej mocy, ognia, pasji, którą dał Mel Gibson "Przełęczy ocalonych". Robinson kroczy tak bezpieczną drogą, że jego opowieść koniec końców jest bezbarwna. Film dobrze "wchodzi", ale nie zostawia po sobie śladu. Ot, po prostu kolejne solidne filmidło z gwiazdorską obsadą.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz