X (2022)

Ti West przewietrzył zatęchłe pomieszczenia, w których tworzone są współczesne slashery. I choć korzysta z tych samych pomysłów, to czyni z nich innych niż dotąd użytek. To, w jaki sposób wykorzystuje postaci starców, sprawia, że "X" miejscami zaskakująco blisko jest do klasycznego kina o zombie (tego, w którym żywe trupy są powolne).



Kiedy zaczynają się mordy, "X" staje się dokładnie takim filmem, jakiego się spodziewałem. Jest krwawo, groteskowo, a przez to często zaskakująco zabawnie. Podoba mi się to, że mordercy nie są tu istotami nadprzyrodzonymi, że czują ból, że łatwo się męczą, że są powolni. Ti West co prawda miejscami za bardzo bawi się w artystę, ale łatwo mu to wybaczam, bo niewiele to przeszkadza w cieszeniu się makabrą.

Problemem jest jednak pierwsza część, która niestety za bardzo się ciągnie. Wydaje mi się, że West nie wycisnął wszystkiego, co się dało, z pomysłu kręcenia porno na teksańskiej prowincji. Jednak i tu zdarzało mu się stworzyć fajne sceny. Nie jestem fanem fałszywych jump-scare'ów, ale aligator był super. Nie dość, że trzymała ta scena w napięciu, to jeszcze została bardzo dobrze nakręcona. Wielkim plusem pierwszej połowy filmu jest też Brittany Snow. Bardzo spodobało mi się to, jaką postać stworzyła: sarkastyczną, pragmatyczną, a jednak koniec końców naiwną.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)