বাধাই দো (2022)
Indie nie kojarzą mi się z krajem otwartym obyczajowo, a jednak w ostatnim czasie obejrzałem kilka filmów, które zdumiewają mnie otwartością i szczerością w podejmowanych tematach, a przy tym pozostają mainstreamowymi, dość klasycznymi produkcjami. "Badhaai Do" zdecydowanie jest tego świetnym przykładem.
Ogólnie jest to bardzo sympatyczna opowieść o kobiecie i mężczyźnie próbujących znaleźć własne miejsce na świecie. Nie jest to łatwe, ponieważ ich rodziny chcą, by podążyli przetartymi przez setki pokoleń szlakami: wzięli ślub, założyli rodziny, wychowali dzieci, które wezmą ślub, założą rodziny, wychowają dzieci, które wezmą ślub... Jednak od typowych bollywoodzkich bohaterów odróżnia ich orientacja seksualna. On jest gejem, ona lesbijką. Małżeństwo jest dla nich okazją do zbudowania fikcji, która stworzy bezpieczny parawan, za którym będą sobą. Plan wydaje się idealny. Niestety serce i rozum rzadko kiedy się ze sobą zgadzają. Zanim więc bohaterowie zrozumieją, co jest dla nich najważniejsze, czeka ich sporo chaosu, strachu, bólu, ale i niespodzianek.
Ta postępowa jak na indyjskie (a nawet polskie) kino fabuła ubrana została w bardzo konserwatywne szaty. "Badhaai Do" to klasyczne bollywoodzkie kino obyczajowe. Jest tu miejsce na telenowelowe dramaty i sporo dość głupkowatego humoru. Tworzy to przyjemną mieszankę, którą bardzo fajnie się ogląda. Jednak w konstrukcji nie wszystko układa się płynnie. Film jest nierówny. Postacie miejscami dość topornie ciosane. Raz bywają zbyt ciapowate, innym razem znów zaskakująco rozważne. Wątek docierania się do wspólnego życia dwójki bohaterów mógł zostać trochę lepiej dopracowany.
Na szczęście sporo rzeczy mi się też w filmie podobało. Humor może nie jest szczególnie wyszukany, mnie jednak bawił. Szczególnie przypadła mi do gustu matka głównego bohatera. Każda scena z jej udziałem przyprawiała mnie o śmiech do łez. Spodobali mi się też protagoniści. Są sympatyczni i z łatwością przyszło mi kibicowanie im.
Ocena: 6
Ogólnie jest to bardzo sympatyczna opowieść o kobiecie i mężczyźnie próbujących znaleźć własne miejsce na świecie. Nie jest to łatwe, ponieważ ich rodziny chcą, by podążyli przetartymi przez setki pokoleń szlakami: wzięli ślub, założyli rodziny, wychowali dzieci, które wezmą ślub, założą rodziny, wychowają dzieci, które wezmą ślub... Jednak od typowych bollywoodzkich bohaterów odróżnia ich orientacja seksualna. On jest gejem, ona lesbijką. Małżeństwo jest dla nich okazją do zbudowania fikcji, która stworzy bezpieczny parawan, za którym będą sobą. Plan wydaje się idealny. Niestety serce i rozum rzadko kiedy się ze sobą zgadzają. Zanim więc bohaterowie zrozumieją, co jest dla nich najważniejsze, czeka ich sporo chaosu, strachu, bólu, ale i niespodzianek.
Ta postępowa jak na indyjskie (a nawet polskie) kino fabuła ubrana została w bardzo konserwatywne szaty. "Badhaai Do" to klasyczne bollywoodzkie kino obyczajowe. Jest tu miejsce na telenowelowe dramaty i sporo dość głupkowatego humoru. Tworzy to przyjemną mieszankę, którą bardzo fajnie się ogląda. Jednak w konstrukcji nie wszystko układa się płynnie. Film jest nierówny. Postacie miejscami dość topornie ciosane. Raz bywają zbyt ciapowate, innym razem znów zaskakująco rozważne. Wątek docierania się do wspólnego życia dwójki bohaterów mógł zostać trochę lepiej dopracowany.
Na szczęście sporo rzeczy mi się też w filmie podobało. Humor może nie jest szczególnie wyszukany, mnie jednak bawił. Szczególnie przypadła mi do gustu matka głównego bohatera. Każda scena z jej udziałem przyprawiała mnie o śmiech do łez. Spodobali mi się też protagoniści. Są sympatyczni i z łatwością przyszło mi kibicowanie im.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz