Firebird (2021)
W historii kina podobnych opowieści było wiele. Opresyjny kraj, zakazana miłość i decyzje, które podyktują losy bohaterów. Tym razem smaczku całości dodaje fakt, że fabuła bazuje na prawdziwej historii, która miała miejsce w czasach ZSRR. Film może i wyreżyserował Estończyk, ale "Ognisty ptak" ewidentnie powstał na potrzeby zachodniego widza. Bo tylko tak można traktować poważnie "zaskoczenie", że za żelazną kurtyną homoseksualiści poszukiwali miłości.
Narracyjnie "Ognisty ptak" odhacza wszystkie klasyczne punkty takiej historii. Robi to jednak na tyle sprawnie, że wtórność nie bardzo mi przeszkadzała. Pomogli również odtwórcy głównych ról. Tom Prior i Oleg Zagorodnij tworzą całkiem sympatyczną parę, przez co łatwiej było mi przełknąć wszelkie uproszczenia i dziury w scenariuszu. Bo tak naprawdę relacja między bohaterami opiera się na paru scenach na krzyż, w których czuć chemię między grającymi ich aktorami. I koniec. Nie ma tu tak naprawdę żadnej pogłębionej psychologii. Poza oczywistą łopatologią przypominającą, że akcja toczy się w totalitarnym ZSRR, nie czuć ciężaru zagrożenia i bólu spowodowanego pragmatyzmem i próbą przetrwania we wrogim świecie.
I jak zawsze w takich historiach najbardziej było mi szkoda kobiecej bohaterki. Nie dość, że panowie zgotowali jej straszny los, to jeszcze w filmie ewidentnie pełni rolę rekwizytu niezbędnego do wzbogacenia scenariusza o dodatkowy punkt dramatyczny. Jej miejsce w filmie powinno być jednak bardziej eksponowane.
Ocena: 6
Narracyjnie "Ognisty ptak" odhacza wszystkie klasyczne punkty takiej historii. Robi to jednak na tyle sprawnie, że wtórność nie bardzo mi przeszkadzała. Pomogli również odtwórcy głównych ról. Tom Prior i Oleg Zagorodnij tworzą całkiem sympatyczną parę, przez co łatwiej było mi przełknąć wszelkie uproszczenia i dziury w scenariuszu. Bo tak naprawdę relacja między bohaterami opiera się na paru scenach na krzyż, w których czuć chemię między grającymi ich aktorami. I koniec. Nie ma tu tak naprawdę żadnej pogłębionej psychologii. Poza oczywistą łopatologią przypominającą, że akcja toczy się w totalitarnym ZSRR, nie czuć ciężaru zagrożenia i bólu spowodowanego pragmatyzmem i próbą przetrwania we wrogim świecie.
I jak zawsze w takich historiach najbardziej było mi szkoda kobiecej bohaterki. Nie dość, że panowie zgotowali jej straszny los, to jeszcze w filmie ewidentnie pełni rolę rekwizytu niezbędnego do wzbogacenia scenariusza o dodatkowy punkt dramatyczny. Jej miejsce w filmie powinno być jednak bardziej eksponowane.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz