Top Gun: Maverick (2022)

Gdybym jeszcze chodził do kina na widowiska Marvela*, to po obejrzeniu "Top Gun: Maverick" przestałbym. A tak tylko utwierdziłem się w swoim przekonaniu, że Marvel to strata czasu.



Film Kosinskiego przypomina, że kiedyś blockbustery kręcono nie tylko z rozmachem, ale też z dbałością, by miały coś na kształt fabuły. W przeciwieństwie do takiej "Czarnej Wdowy", w której postacie po prostu przeskakują z lokacji do lokacji, robią rozwałkę, a w przerwach prowadzą paplaninę o rodzinie, w "Top Gun: Maverick" mamy bohaterów. Przynajmniej pierwszy plan i część drugiego to osoby naznaczone historią, których doświadczenia mają swoją narracyjną wagę i przekładają się na motywacje, decyzje i aktualne zachowania.

Oczywiście to wciąż jest blockbuster amerykański, więc fabuła po bliższym przyjrzeniu się jest dość cienka. Niektóre postacie (jak Hangman) to nic więcej jak tylko dekoracje lub (jak Cyclone) katalizatory dla zaistnienia konkretnych scen. Gdyby "Top Gun: Maverick" miał mieć w pełni rozbudowaną fabułę, to musiałby być widowiskiem o skali produkcji indyjskich takich jak "RRR". I choć ja nie miałbym nic przeciwko ponad 3-godzinnemu spektaklowi powietrznemu, to zdaję sobie sprawę, że jest to nierealne. Chwalić więc należy Kosinskiego, że to, co dostał w scenariuszu potrafił tak sprawnie i z zacięciem opowiedzieć.

"Top Gun: Maverick" to jednak przede wszystkim fantastyczne widowisko. Dyskretne korzystanie z komputerowych efektów specjalnych sprawia, że film ma zupełnie inny klimat niż pełne CGI produkcje Marvela stanowiące dziś praktycznie blockbusterowy monopol. Fantastyczne zdjęcia, pełne dynamiki i energii sekwencje podrasowane sprawnym montażem powodują, że nawet sceny, które wiadomo, jak się skończą, trzymają w napięciu.

Ocena: 7

*jeśli nic w MCU się nie zmieni, to zobaczę jeszcze tylko dwa filmy: czwartego "Thora" i trzecich "Strażników Galaktyki".

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Tonight I Strike (2013)