HollyBlood (2022)
Naprawdę nie jestem w stanie uwierzyć, że "HollyBlood" to tegoroczna produkcja. Wygląda to raczej, jak hiszpańska imitacja któejś z komedii Jasona Friedberga i Aarona Seltzera (np. "Poznaj moich Spartan"), dla której punktem wyjścia były paranormalne romanse w stylu "Zmierzchu".
I jak komedie F&A tak i "HollyBlood" nie jest wcale zabawne. Idiotyczne? Z całą pewnością! Żenujące? Jak najbardziej! Ale powodu do śmiechu nie ma tu prawie wcale. Co więcej, mimo jakiegoś zalążka fabularnego, film tak naprawdę nie ma historii. I kiedy dobiega końca, to trudno przypomnieć sobie, czy twórcy wypełnili czas. Dobrze przynajmniej, że bohaterowie w jedno się nie zlewają. Szkoda jednak, że nie są ciekawsi.
Komedie hiszpańskie, nawet te zabawne, bywają cringe'owe. Kiedy więc pozbawi się je humoru, stają się trudne do strawienia.
Ocena: 2
I jak komedie F&A tak i "HollyBlood" nie jest wcale zabawne. Idiotyczne? Z całą pewnością! Żenujące? Jak najbardziej! Ale powodu do śmiechu nie ma tu prawie wcale. Co więcej, mimo jakiegoś zalążka fabularnego, film tak naprawdę nie ma historii. I kiedy dobiega końca, to trudno przypomnieć sobie, czy twórcy wypełnili czas. Dobrze przynajmniej, że bohaterowie w jedno się nie zlewają. Szkoda jednak, że nie są ciekawsi.
Komedie hiszpańskie, nawet te zabawne, bywają cringe'owe. Kiedy więc pozbawi się je humoru, stają się trudne do strawienia.
Ocena: 2
Komentarze
Prześlij komentarz