Disgrace (2008)
Filmowa "Hańba" skojarzyła mi się z przypowieścią satanistyczną, a konkretniej lucyferiańską. David Lurie jako romantyk, który zamiast jak Byron umrzeć młodo zestarzał się jest tu właśnie Lucyferem, stojącym poza dobrem i złem, zachowujący się zgodnie ze swoją naturą, który jednak okazuje się nie być odporny na wszystkie aspekty ludzkiej rzeczywistości. Jego córka zaś przywodzi na myśl żeński aspekt Lucyfera – Gwiazdę Poranną Wenus, która w swym uporze do bycia niezależną i w pełni wolną, godzi się na wygnanie i de facto uwięzienie w piekle.
Sam film jednak nie do końca przypadł mi do gustu. Czegoś w nim brakuje, jest jakiś defekt. Trudno zrozumieć postawy dwójki obu bohaterów. Dlaczego córka godzi się na stopniową utratę niezależności, na odrywanie z jej farmy ziemi kawałek po kawałku przez czarnoskórego sąsiada? Dlaczego pozostaje i daje się gwałcić raz za razem, akceptując (choć przecież nie do końca) swoje upodlenie i hańbę. A Lurie, predator, który zrozumie, że sam jest gwałcicielem, ale który nie robi nic, by wydobyć córkę z hańby, akceptując koniec końców jej decyzję.
Jest w tym wszystkim jakiś dramatyczny rys niezagojonej traumy białego człowieka czującego odpowiedzialność za lata rasowej dyskryminacji czarnych. Oto Lurie zniewala czarnoskórą dziewczynę. Potem jego córka jest zniewolona, "płaci za grzechy", przez czarnoskórych sąsiadów. Bierność i poczucie winy przebija przez to, ale J.M. Coetzee w wersji filmowej okazuje się tchórzem, ponieważ to nie on – mężczyzna – jest zhańbiony, lecz kobieta.
Ocena: 6
Sam film jednak nie do końca przypadł mi do gustu. Czegoś w nim brakuje, jest jakiś defekt. Trudno zrozumieć postawy dwójki obu bohaterów. Dlaczego córka godzi się na stopniową utratę niezależności, na odrywanie z jej farmy ziemi kawałek po kawałku przez czarnoskórego sąsiada? Dlaczego pozostaje i daje się gwałcić raz za razem, akceptując (choć przecież nie do końca) swoje upodlenie i hańbę. A Lurie, predator, który zrozumie, że sam jest gwałcicielem, ale który nie robi nic, by wydobyć córkę z hańby, akceptując koniec końców jej decyzję.
Jest w tym wszystkim jakiś dramatyczny rys niezagojonej traumy białego człowieka czującego odpowiedzialność za lata rasowej dyskryminacji czarnych. Oto Lurie zniewala czarnoskórą dziewczynę. Potem jego córka jest zniewolona, "płaci za grzechy", przez czarnoskórych sąsiadów. Bierność i poczucie winy przebija przez to, ale J.M. Coetzee w wersji filmowej okazuje się tchórzem, ponieważ to nie on – mężczyzna – jest zhańbiony, lecz kobieta.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz