En la ciudad de Sylvia (2007)
Zdumiewające, że w tak prostej formie można zawrzeć aż tyle treści! A jednak José Luis Guerín okazał się prawdziwym wirtuozem obrazu. "W mieście Sylwii" jest niemal całkowicie pozbawione dialogów. W zasadzie mamy jedną dłuższą rozmowę, a resztę stanowią zasłyszane z boku fragmenty cudzych rozmów. Całość skonstruowana jest z obrazów, które z pozoru też nic nie pokazują poza codziennym rytmem życia. A jednak wystarczy chwila, by zatopić się w ich prostocie i jednoczesnej głębi. Za każdym kadrem, za każdą twarzą, napisem na ścianie, muzyką w tle kryje się nieprzebrane morze informacji i emocji.
"W mieście Sylwii" jest swoistym komentarzem do dziedzictwa romantyzmu. Główny bohater to młody wciąż jeszcze chłopak, który powraca do źródeł dawnego uczucia – miłości? zauroczenia? – i próbuje odnaleźć jego ślad. Jest jak postać z Byrona, dla którego nie liczy się tak naprawdę spełnienie, lecz podróż, wyczekiwanie, odkrywanie. Kiedy ma okazję, nie wykorzystuje, kiedy wykorzystuje, nie jest to okazja, na którą czekał. Jego baczne obserwacje, wyczekiwanie staje się bodźcem do działania i inspiracji. Jej twarz odkrywa w każdej twarzy, jej życie na ulicach miasta. Wszystko jest tu anonimowe, a jednocześnie namacalne. Okruchy żyć, w których często zamknięte są całe tomy tragedii i radości. Te trzy dni, które zamknięte w półtoragodzinnym filmie spędzamy z bohaterem to podróż po galerii postaci, egzystencji i miejsc. Prawdziwie fascynujący w swej genialnej prostocie.
Ocena: 8
"W mieście Sylwii" jest swoistym komentarzem do dziedzictwa romantyzmu. Główny bohater to młody wciąż jeszcze chłopak, który powraca do źródeł dawnego uczucia – miłości? zauroczenia? – i próbuje odnaleźć jego ślad. Jest jak postać z Byrona, dla którego nie liczy się tak naprawdę spełnienie, lecz podróż, wyczekiwanie, odkrywanie. Kiedy ma okazję, nie wykorzystuje, kiedy wykorzystuje, nie jest to okazja, na którą czekał. Jego baczne obserwacje, wyczekiwanie staje się bodźcem do działania i inspiracji. Jej twarz odkrywa w każdej twarzy, jej życie na ulicach miasta. Wszystko jest tu anonimowe, a jednocześnie namacalne. Okruchy żyć, w których często zamknięte są całe tomy tragedii i radości. Te trzy dni, które zamknięte w półtoragodzinnym filmie spędzamy z bohaterem to podróż po galerii postaci, egzystencji i miejsc. Prawdziwie fascynujący w swej genialnej prostocie.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz