The International (2009)
Biedny Tom Tykwer. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. I fabuła okazała się niewłaściwa i forma nieodpowiednia. A jednak, w innych czasach "The International" mogłoby zostać może nie kasowym hitem, ale przynajmniej obrazem o rozsądnych wpływach.
Niestety historia zawarta w tym filmie za bardzo trąci prawdą, by amerykańscy widzowie mogli to przełknąć. Kiedy ubiegłym roku rozpoczął się kryzys, wszyscy zachowywali się tak, jakby spadł on z nieba i nikt nic nie wiedział. Tymczasem scenariusz Erica Singera napisany parę lat temu dowodzi, że mechanizm kryzysu był doskonale znany. Ta zapętlająca się kredytowa piramida i spekulacje długami. Oczywiście w "The International" całość została przekształcona w spiskową teorię dziejów, co dowodzi, że nawet twórcy nie spodziewali się krachu. Nie zmienia to jednak dość trafnej diagnozy rynku bankowego. Niestety dla Tykwera, film nie oferuje żadnego pozytywnego rozwiązania, co w dobie kryzysu jest po prostu nie do przyjęcia.
Film niestety przegrywa na starcie również formalnie. Tykwer zdecydował się na fabułę w starym stylu. Tempo jest tu stonowane, bez gwałtownych zwrotów akcji i scen podnoszących poziom adrenaliny. Problem w tym, że na samej intrydze dzisiaj w kinie daleko się nie zajdzie, kiedy seriale oferują bardziej zagmatwane fabuły, a do tego z większą liczbą akcji. Jednak mnie konstrukcja Tykwera wcale ta bardzo nie odstraszyła. Owszem, po wyjściu z kina miałem wrażenie, że film trwał dłużej niż w rzeczywistości. Jednak film jest solidną produkcją z minimalnym zadęciem artystycznym, które czuje się pod koniec, kiedy reżyser próbuje nieco na siłę wprowadzić wątek moralnego dylematu.
W sumie całkiem niezłe sensacyjne kino, jednak przegrywające z potrzebami czasu.
Ocena: 6
Niestety historia zawarta w tym filmie za bardzo trąci prawdą, by amerykańscy widzowie mogli to przełknąć. Kiedy ubiegłym roku rozpoczął się kryzys, wszyscy zachowywali się tak, jakby spadł on z nieba i nikt nic nie wiedział. Tymczasem scenariusz Erica Singera napisany parę lat temu dowodzi, że mechanizm kryzysu był doskonale znany. Ta zapętlająca się kredytowa piramida i spekulacje długami. Oczywiście w "The International" całość została przekształcona w spiskową teorię dziejów, co dowodzi, że nawet twórcy nie spodziewali się krachu. Nie zmienia to jednak dość trafnej diagnozy rynku bankowego. Niestety dla Tykwera, film nie oferuje żadnego pozytywnego rozwiązania, co w dobie kryzysu jest po prostu nie do przyjęcia.
Film niestety przegrywa na starcie również formalnie. Tykwer zdecydował się na fabułę w starym stylu. Tempo jest tu stonowane, bez gwałtownych zwrotów akcji i scen podnoszących poziom adrenaliny. Problem w tym, że na samej intrydze dzisiaj w kinie daleko się nie zajdzie, kiedy seriale oferują bardziej zagmatwane fabuły, a do tego z większą liczbą akcji. Jednak mnie konstrukcja Tykwera wcale ta bardzo nie odstraszyła. Owszem, po wyjściu z kina miałem wrażenie, że film trwał dłużej niż w rzeczywistości. Jednak film jest solidną produkcją z minimalnym zadęciem artystycznym, które czuje się pod koniec, kiedy reżyser próbuje nieco na siłę wprowadzić wątek moralnego dylematu.
W sumie całkiem niezłe sensacyjne kino, jednak przegrywające z potrzebami czasu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz