Adrift in Manhattan (2007)

Ten film ma sens jedynie jako swoisty manifest artystyczne jego twórcy Alfredo De Villy. Wtedy można byłoby powiedzieć, że historia trójki bohaterów to przypowieść o sztuce filmowej, a może ogólniej o sztuce w ogóle. Mamy więc młodego fotografa, który żyje w dziwnym związku z matką, mamy podstarzałego malarza, który ślepnie i jest jeszcze okulistka, która nie doszła do siebie po stracie dziecka. Co ich łączy? Dwie rzeczy: medium – wzrok/obraz oraz tragedia. Ich losy przełożone na język paraboli sugerują, że twórca (filmowy) to osoba cierpiąca, zmagająca się ze sobą i światem. To myśl banalna. Ciekawsze jest to, że w opowieści De Villy działa obrazkowe są łącznikiem pomiędzy osobami doświadczonymi tragedią, smutkiem, samotnością. Jest to jednak łącznik z wewnętrzną wadą, który sprawia, że powstałe dzięki niemu związki są nietrwałe, bądź wypaczone. Niezbyt to sympatyczny obraz sztuki, którą De Villa uprawia. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że się z nią nie przebił, czarnowidztwo jak najbardziej uzasadnione.



Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)