Push (2009)

Wow! Jestem pod wrażeniem, naprawdę. Już dawno żaden film tak mnie nie zdumiał jak ten. Nie wiem, co zszokowało mnie bardziej: to, że ktoś na tę kupę gnoju wydał kasę, czy też to, że twórcy najwyraźniej mieli nadzieję na realizację części drugiej. Chociaż nie, najbardziej mrozi mi krew w żyłach myśl, że "Push 2" naprawdę powstanie.

Przy "Push" "Jumper" i "Niewidzialny" jawią się niczym perły światowej kinematografii. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie udowodnić, że ten film ma jakąś fabułę. Niby jest jakaś walizka, którą trzeba odnaleźć, ale w rzeczywistości jest to pretekst do najbardziej absurdalnej i głupiej sekwencji jaką jest 'oszukiwanie przyszłości'. Całość nie ma za grosz sensu, co jeszcze nie byłoby takie najgorsze, gdyby chociaż bohaterowie byli ciekawi albo sceny akcji ekscytujące. Tymczasem brutalna rzeczywistość jest taka, że film nie ma bohatera a jedyne grupę płaskich i nudnych postaci, a więcej emocji dostarcza mi oglądania nawalanki mojego brute'a niż debilny pomysł z unoszącymi się gnatami strzelającymi do siebie.



Poziom aktorstwa jest równie niski co scenariusza. Prym wiedzie Chris Evans, który nawet nie próbuje kryć się z tym, że jest całkowitym beztalenciem. Należą mu się brawa, bo musi być chyba najlepszym lachociągiem w Hollywood. Tylko robiąc loda jakiemuś przetłuszczonemu bossowi jednej z wielkich wytwórni, mógł zapewnić sobie nie byle rolę, ale rolę główną w widowisku akcji, najbardziej intratnym z gatunków filmowych.

Jednak na specjalne wyróżnienie zasługuje reżyser Paul McGuigan, który dostał w swoje oślizgłe ręce młodziutką Dakotę Fanning i postanowił sprowadzić ją na złą drogę. Ubrał ją w szokująco zdzirowaty strój, który wywołałby rumieniec wstydu nawet na twarzy Madonny. Każe jej przeklinać, biegać z bronią i chlać wódę. A na dodatek wkręca ją w pedofilne sytuacje, bowiem więcej 'chemii' jest w scenach Fanning z Evansem, niż w scenach Evansa z Camillą Belle.

To, że McGuigan jest złym reżyserem wiedziałem już od czasu "Apartamentu", jednak po "Zabójczym numerze" nabrałem nadziei, że może jednak coś z niego będzie. Cóż płonna to była nadzieja i zmarła śmiercią gwałtowną po 10 minutach "Pusha".

Film nie nadaje się do oglądania. Jedynym plusem jest pojawienie się na ekranie Lu Lu (czy jak ona się tam nazywa), ale nie jest to piękność tego kalibru, dla którego chciałoby się cierpieć katusze.

Ocena: 1

Komentarze

  1. Uśmiałem się setnie z Twojej opinii - zwłaszcza z tekstu o Evansie lachociągu i Fanning w stroju, "który wywołałby rumieniec wstydu nawet na twarzy Madonny". Chociaż tyle dobrego wychodzi z tych gniotów, że potem można sobie poczytać takie recenzyjki. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ponieważ na film wybrałem się z własnej woli nie mogę się z tobą nie zgodzić, choć mimo wszystko chyba wolałbym nie być aż tak zgryźliwy... zbyt często

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)