Funny Games U.S. (2007)
Wiele osób wyrywa sobie włosy z głów i zadaje łamliwym głosem pytanie "Po co to kręciłeś, Haneke?". Cóż, wystarczy spojrzeć na tytuł i dodane do niego "U.S.", by wiedzieć. Rzeczywistość jest okrutna, Amerykanie, poza nielicznymi wyjątkami, nie oglądają filmów zagranicznych, zwłaszcza, kiedy muszą czytać. "Funny Games" nikt praktycznie nie widział, a skoro film był dobry, to dlaczego nie zaprezentować go publiczności. To, że sztuka się nie udała i nową wersję też mało kto obejrzał, to już zupełnie inna para kaloszy.
Prawdziwe pytanie brzmi jednak, dlaczego obejrzało się ten film. Cóż, w moim przypadku chodziło o sprawdzenie, jak kontekst opowieści wpływa na samą opowieść, jej przesłanie i możliwe interpretacje. Patrząc tak na "Funny Games U.S.", warto było film obejrzeć, bo też kontekst jest istotny. Dla Amerykanów własność prywatna, dom to świętość. Wkroczenie do niej dwójki młodych, kulturalnych chłopaków, którzy okazują się sadystycznymi mordercami, ustawia całą opowieść zupełnie inaczej niż to było w oryginale. Tu przemoc zeszła (przynajmniej w moich oczach) na drugi plan, podobnie jak i interakcja przestępców z widownią czy cofnięcie nieplanowanego zachowania. To, co mnie zainteresowało w nowym Hanekenie, to portret ofiary.
W filmie Hanekego to nie przestępcy przestali być ludźmi, lecz właśnie ich ofiary. Żyjąc w pięknych domach, pełni materialnych dóbr, chronieni – a przynajmniej tak im się wydaje – od brutalności świata. Przyjeżdżają w relatywnie dzikie ostępy, by się zrelaksować. Tymczasem przyroda jest okrutna i przez sam fakt racjonalizacji nie przestaje być śmiertelnie niebezpieczna. Dlatego też nie można żyć w tym świecie bez instynktu samozachowawczego. A tymczasem to właśnie zdaje się być konsekwencją egzystencji w konsumpcyjnym społeczeństwie. Jak pokazuje Haneke ten instynkt wciąż w nas jest, kiedy się rodzimy, lecz z czasem jest przez wychowanie, środowisko eliminowany. Dlatego też jedyną osobą, która naprawdę walczy, która miała choć cień szansy na uratowanie się był syn. Mały chłopak jeszcze nie przesiąkł do końca wygodnictwem, które sprawia, że zamiast ratować siebie, małżonkowie będą tracić czas na suszenie komórki – jak bowiem wiadomo współcześnie komórka to sprzęt pierwszej pomocy. Przestępcy spokojnie mogą dawać swoim ofiarom fory, ci i tak nic nie są w stanie zrobić.
Oczywiście zaraz ktoś mógłby mi zarzucić, że łatwo jest mi to pisać siedząc wygodnie przed komputerem. Zarzut byłby zupełnie nietrafiony, ponieważ jestem tego świadomy. Chciałbym wierzyć, że zachowałby się inaczej, ale jestem dzieckiem tej a nie innej cywilizacji i zapewne o wiele większych szans na przeżycie bym nie miał.
Film od strony aktorskiej robi całkiem niezłe wrażenie. Szczególnie podobała mi się Naomi Watts w swojej roli. Jednak ogólnie "Funny Games U.S." brakuje tej samej mocy, którą miał oryginał ponad 10 lat temu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz